Lech Poznań już na hiszpańskiej ziemi. Trzy braki w składzie i dwa ważne powroty

Lechici podróż do Hiszpanii rozpoczęli w środę rano. O 9:45 czarterem LOT-u wylecieli do Walencji. Samolot z drużyną na pokładzie wylądował o 13 na hiszpańskiej ziemi. Następnie zespół udał się do hotelu Melia Valencia, oddalonego o ok. 6 km (15 minut samochodem) od stadionu Estadi Ciutat de Valencia, na którym odbędzie się czwartkowy mecz.

Villarreal 15 maja rozegrał swoje ostatnie spotkanie na swoim stadionie - Estadio de la Cerámica. Następnego dnia ruszyła przebudowa warta 20 milionów euro, które klub otrzymał ze znanego w Hiszpanii funduszu - CVC Capital Partners. Głównym celem robót budowlanych jest zadaszenie wszystkich trybun. Przebudowa zakończyć ma się w styczniu 2023 roku.

Zdecydowano się na nią z dwóch ważnych powodów. Villarreal w przyszłym roku obchodzi swoje 100-lecie istnienia, a dodatkowo dzięki zimowym MŚ w Katarze, Villarreal w tym czasie będzie grał mniej meczów na "wyjeździe", co uznano za idealny moment. Po remoncie władze klubu chcą ubiegać się o organizację superpucharu Europy (pojemność stadionu to 23 500).

W tym czasie "Żółta Łódź Podwodna" swoje mecze rozgrywa na Estadi Ciutat de Valencia. Stadion ten jest na co dzień obiektem miejscowego Levante, z którym kibice Villarrealu żyją w zgodzie. Obiekt oddalony jest o ok. 60 km od siedziby klubu.

Villarreal od początku rozgrywek poprosił władze La Ligi o to, aby jak najwięcej meczów ligowych grano na wyjeździe. Stąd w tym sezonie na sześć oficjalnych spotkań zagranych przez podopiecznych Unaia Emerego, tylko dwa rozegrali na stadionie w Walencji. Był to mecz el. Ligi Konferencji z Hajdukiem Split (4:2) i ostatni ligowy z Elche (4:0). Dwa gole strzelone przez chorwacki zespół są jedynymi, jakie hiszpańska drużyna straciła we wszystkich sześciu oficjalnych spotkaniach.

Jeśli chodzi o Villarreal, to Hiszpanie w tym sezonie mocno celują w rozgrywki ligowe, aby nie mieć takich problemów jak w poprzednich rozgrywkach, gdzie dopiero w ostatniej kolejce i meczem z FC Barceloną (2:0), zapewnili sobie 7. miejsce w lidze i awans do Ligi Konferencji. Obecnie Hiszpanie w La Liga po czterech meczach są tuż za plecami Realu i Barcelony, mając na koncie 3 zwycięstwa i 1 remis, dające 10 punktów.

"Żółta Łódź Podwodna" pierwsze fazy Ligi Konferencji może potraktować ulgowo. Pytani eksperci od ligi hiszpańskiej zwracają uwagę, że piłkarze Unaia Emerego grając nieraz ze słabszymi rywalami, "dostosowują się do ich poziomu". Brakuje im czasem pazerności w meczu z niżej notowanym przeciwnikiem. Dlatego sugestią dla Lecha przed tym meczem jest fakt, aby poznaniacy skupili się na tym, żeby wybijać rywali z rytmu. Kradli czas i... "zabili mecz". To jakakolwiek szansa na korzystny rezultat.

Lech Poznań do Hiszpanii nie zabrał Artura Sobiecha, Bartosza Salamona i Adriela Ba Loui. Na pokładzie samolotu znaleźli się za to Lubomir Satka i Alan Czerwiński, którzy ostatnio byli kontuzjowani.

Lechici o 18.30 rozpoczną oficjalny przedmeczowy trening, wcześniej odbędzie się konferencja prasowa z udziałem Filipa Dagerstala oraz Johna van den Broma, który w samolocie długo rozmawiał z Piotrem Rutkowskim.

W Hiszpanii panuje słoneczna pogoda, ok. 33 stopni i taka ma być przez cały wyjazd "Kolejorza". Dla lechitów to już trzeci tego lata "gorący" wyjazd po wylotach do Baku i Batumi.

Lech Poznań do Polski wróci w piątek o godz. 17. Lechici po czwartkowym spotkaniu rano mają odbyć trening, a lot powrotny do stolicy Wielkopolski ma zacząć się o godz. 13.30.