"Laporta bajdurzy". Listkiewicz bez litości po El Clasico

Real w ostatnią niedzielę po ekscytującym meczu wygrał z Barceloną 3:2. Po meczu medialny przekaz zdominowały dyskusje o sytuacji, w której Andrij Łunin na skraju linii bramkowej zatrzymał piłkę uderzoną przez Lamine Yamala. Sędzia uznał, że nie było podstaw do uznania gola.

W Katalonii wiedzą swoje i zapowiadają kolejne działania w sprawie wyjaśnienia tej sytuacji. Joan Laporta zapowiedział, że jeśli okaże się, że piłka przeszła linię, to Barcelona złoży wniosek o powtórzenie spotkania.

W bardzo zdecydowany sposób całe zamieszanie skomentował Michał Listkiewicz. Według niego zachowanie Barcelony jest efektem niepogodzenia się z porażką.

- Gdyby kontrowersja dotycząca ewentualnego przekroczenia linii bramkowej przez piłkę w Gran Derbi zdarzyła się w meczu Celta - Almeria w tej samej lidze, to pies z kulawą nogą by się na ten temat nie zająknął - stwierdził Listkiewicz w Super Expressie.

- Prezydent Joan Laporta jak każdy wytrawny polityk i prawnik próbuje udowodnić, że dwa dodać dwa nie musi się równać cztery i bajdurzy o powtórzeniu meczu. Liczni fani Barcy, także ci w Polsce, dopatrują się spisku przeciwko ich ukochanemu klubowi. Jest jak w dyskusji wierzącego z ateistą: tak samo nie ma dowodu na istnienie Boga, jak na Jego nieistnienie. O czym dyskutowano by w hiszpańskich knajpkach, gdyby nie ta kontrowersja? O pudłach napastników Dumy Katalonii z kilku metrów? Bad losers czyli źli przegrani byli, są i będą zawsze, nie tylko w sporcie. Złej baletnicy przeszkadza rąbek u spódnicy, to stara prawda. Wielu ludzi doszukuje się winy u innych, rzadziej u siebie - dodał były prezes PZPN.

Barcelona po porażce z Realem w praktyce straciła szanse na mistrzostwo Hiszpanii. Jej celem może być najwyżej drugie miejsce w lidze.