Kuriozalny gol Polaka w 2. Bundeslidze. Kopnął we własną nogę, przewrócił się, a potem trafił [WIDEO]
Waldemar Sobota w miniony weekend zdobył gola w meczu FC St. Pauli z VfL Osnabrueck. Polak mógł, a nawet powinien mieć na koncie dwa trafienia, lecz jego druga bramka nie została uznana. Były reprezentant kraju przewrócił się przed bramkarzem, po czym wpakował piłkę do siatki. Arbiter odgwizdał jednak zagranie ręką.
Niedzielne spotkanie z VfL Osnabrueck na długo zapadnie w pamięci Waldemara Soboty. Polak w pierwszej połowie zdobył gola, a jego zespół prowadził dzięki temu do przerwy 2:0. W drugiej części gry FC St. Pauli strzeliło trzecią bramkę, a Sobota miał okazję na podwyższenie wyniku.
Były reprezentant naszego kraju znalazł się sam na sam z bramkarzem. Kopnął się jednak... we własną nogę. W efekcie przefrunął wraz z piłką obok bramkarza, upadł na nią, po czym skierował do praktycznie pustej bramki. Arbiter nie uznał jednak tego gola, bo dopatrzył się zagrania ręką Soboty. Przy upadku rzeczywiście dotknął piłki lewym ramieniem.
- Coś takiego nie zdarzyło mi się nigdy w całej karierze. Chciałbym mieć drugiego gola. Uważam, że nie zagrałem ręką, ale sędzia postanowił inaczej - powiedział Sobota.
- To była zabawna sytuacja i trzeba traktować ja z humorem. To po prostu część piłki nożnej. Lubię śmiać się z siebie. Dostałem wiele zabawnych zdjęć i fotomontaży od naszych fanów. Dużo się przy tym śmiałem. Dziękuję za to! - z dystansem zakończył Polak.