Kuriozalna ocena selekcjonera Szwedów. Wrócił do przegranych baraży. "Wojna dała Polsce przewagę"
Minął ponad miesiąc od czasu, gdy reprezentacja Polski awansowała do finałów mistrzostw świata w Katarze, dzięki barażowej wygranej ze Szwecją. Selekcjonerowi "Trzech Koron", Janne Anderssonowi, wciąć trudno się z tym pogodzić. Uważa, że porażka jego drużyny to w pewnej mierze wina wojny na Ukrainie.
"Biało-Czerwoni" na Stadionie Śląskim pokonali zespół ze Skandynawii 2:0 i mogli świętować awans na drugi kolejny mundial. Dla Szwecji brak kwalifikacji do Kataru był rzecz jasna sporym zawodem.
W rozmowie z "Aftonbladet" do marcowych wydarzeń wrócił Janne Andersson. Selekcjoner reprezentacji Szwecji w kuriozalny sposób wytłumaczył porażkę swojej drużyny.
- Wszyscy zgodzimy się, że to było dość trudne losowanie. Potem nadeszła straszna wojna, która dała Polsce przewagę - wypalił Andersson w rozmowie z mediami.
- Mieliśmy kilka dni na zbudowanie pewności na mecz z Polską. Ponownie stworzyliśmy wystarczająco sobie dużo okazji, aby objąć prowadzenie w tym meczu, ale nie zrobiliśmy tego - stwierdził.
Andersson przyznaje, że wielu jego podopiecznych nie znajdowało się w najlepszej formie. Narzeka na to, że dyspozycja klubowa piłkarzy odbiła się na meczu kadry.
- To, co wpłynęło na nas ogromnie, bardziej niż kiedykolwiek, to gra zawodników w ich klubach. Jeśli grasz tydzień w tydzień, po prostu grasz dalej, tak jak jeśli masz szansę na bramkę, zwykle je zdobywasz - zakończył.