Kulisy skandalu sędziowskiego w Ekstraklasie. To nie awaria VAR przesądziła! [NASZ NEWS]

Kulisy skandalu sędziowskiego w Ekstraklasie. To nie awaria VAR przesądziła! [NASZ NEWS]
Screen/X
Samuel - Szczygielski
Samuel SzczygielskiDzisiaj · 15:17
Ostatnie tygodnie w Ekstraklasie pod względem decyzji sędziowskich są bardzo burzliwe. Największą kontrowersją był oczywiście rzut karny dla Rakowie w hicie z Jagiellonią po osławionym ’’padolino” Michaela Ameyawa. Tym meczem od dłuższego czasu żyje cała piłkarska Polska, wszystko przez incydent z VAR-em. Redakcja Meczyków dotarła do zaskakujących informacji.
Według naszych źródeł w Kolegium Sędziów błędnej decyzji sędziowskiej Jarosława Przybyła nie można sprowadzić do zrzucenia winy na awarię sprzętu. Okazuje się, że symulacji Ameyawa nie zauważyli nawet sędziowie VAR w wozie, którzy mieli dostęp do wszystkich narzędzi weryfikacji tej sytuacji. Nasze źródło dodaje, że sędzia Kwiatkowski obsługujący VAR w tym meczu potwierdził sędziemu Przybyłowi, że decyzja o karnym jest… prawidłowa. Ale od początku…
Dalsza część tekstu pod wideo
O sprawie przed kamerami Canal+ tuż po meczu wypowiedział się sędzia VAR Tomasz Kwiatkowski. Mówił o tym, że arbiter Jarosław Przybył nie poszedł obejrzeć powtórki na VAR-ze, a ekran przy boisku nie działał. Ale czy to był powód podyktowania rzutu karnego? W pamięci opinii publicznej zachowało się to, że Przybył został z problemem i decyzją sam.
Zanim przejdziemy do konkretu, przypomnimy, co o tej sytuacji mówili główni bohaterowie.
Michael Ameyaw w FootTrucku stwierdził tak: – Oglądałem tę sytuację kilkanaście razy. Nie będę owijał w bawełnę: przyaktorzyłem (śmiech). Jako zawodnicy jesteśmy w stanie zrobić wszystko, żeby nasza drużyna wygrała, jeżeli nikomu nie wyrządzamy tym krzywdy. A ja nikomu nie wyrządziłem krzywdy. To było odruchowe. Nie planowałem tego. Po tym manewrze razu wstałem, żeby nie dostać żółtej kartki i byłem delikatnie zdziwiony, gdy sędzia wskazał na "wapno", natomiast ja się z tym nie czuję źle.
Adrian Siemieniec (na konferencji tuż po meczu): - Nigdy nie komentuję decyzji sędziowskich. Ich ocenę zostawiam państwu.
Marek Papszun (na konferencji kilka dni po meczu): - Nie rozumiem o co jest afera. Wiele razy sędziowie podejmowali decyzje na naszą niekorzyść, a tym razem podjęli na naszą korzyść. Ameyaw nie zrobił tego specjalnie, to był instynkt. Gdyby robił tak cały czas, to zwróciłbym mu uwagę, bo piłka nożna nie na tym polega. To był wyjątek i nie mam z tym problemu.
Tomasz Kwiatkowski (po meczu w Canal+): - O słuszności rzutu karnego nie chcę się wypowiadać, natomiast mogę po prostu wytłumaczyć, dlaczego nie podjęliśmy ewentualnej interwencji i dlaczego sędzia nie był w stanie tego zweryfikować samemu - tak jak powiedziałem, nie działał monitor [przy boisku, nie w wozie - przypomina red.]. Sytuacja była na pewno kontrowersyjna, bo z jednej strony napastnik, który miał kontrolę nad piłką zagrał sobie piłkę i był obrońca, który tej piłki nie zagrał i troszeczkę wstawił nogę w tor poruszania się tego napastnika. Z drugiej strony był napastnik, który jak widział spóźnionego obrońcę, też próbował tego kontaktu szukać, inicjować. Teraz byłoby to kwestią oceny, czy po pierwsze to jest clear and obvious, po drugie, czy to jest jednak faul czy jednak symulacja. Zaryzykuję takie stwierdzenie: być może gdyby to była sytuacja taka 100 do 0, nie wiem, zagranie piłki ręką przed pustą bramką, może można byłoby zrobić z tego interwencję bez pokazywania. Natomiast to była sytuacja interpretacyjna i taką interpretację musi podjąć sędzia na boisku. My nie mieliśmy możliwości zawołania go do obejrzenia tej sytuacji.
Sędzia Kwiatkowski dodał też: - Całe spotkanie mieliśmy problem z komunikacją - tzn. my w wozie VAR nie słyszeliśmy sędziów z boiska. Jedyną możliwością komunikacji była krótkofala. Taki kontakt mieliśmy z sędzią technicznym, który mógł potwierdzać nasze komunikaty do zespołu sędziowskiego na boisku. Natomiast przez pierwsze 15 minut nie działał monitor do wideoweryfikacji. Nie było połączenia, próbowano ten problem rozwiązać i udało się to po około 15 minutach.
Wypowiedzieli się o tym publicznie wszyscy główni zainteresowani: Ameyaw, trenerzy Siemieniec i Papszun, a przede wszystkim przed kamerami Canal+ sędzia VAR Kwiatkowski. Moglibyśmy sądzić, że wszystko już wiemy.
Jednak doszły nas słuchy, że kwestii decyzji sędziowskiej z tego spotkania nie można sprowadzić do zrzucenia winy na awarię sprzętu, a sytuacja realnie wyglądała inaczej. Źródło w kolegium sędziów sugeruje, by zapytać o oficjalne stanowisko. Po komentarz do tej sprawy odezwaliśmy się do PZPN.
- W meczu Jagiellonia – Raków doszło do błędnej decyzji sędziego VAR, który nie dopatrzył się symulowania zawodnika, wg raportu Kolegium Sędziów nie działała jedynie łączność standardowa (był kontakt za pośrednictwem krótkofalówki) między sędziami oraz chwilowo nie działał monitor przy boisku. Co najważniejsze sędziowie VAR w wozie mieli dostępne wszystkie narzędzia do weryfikacji. Według ich oceny karny podyktowany przez sędziego Przybyła był prawidłowy, co potwierdzili w komunikacji za pomocą krótkofalówki z sędzią technicznym - przekazało nam Biuro Prasowe PZPN.
Wychodzi na to, że sędzia VAR Tomasz Kwiatkowski poparł decyzję o rzucie karnym, a sędzia główny Jarosław Przybył przyjął to do wiadomości poprzez kontakt z sędzią technicznym. Sędzia Kwiatkowski w Canal+ mówił prawdę, nigdzie w swoich wypowiedział nie skłamał, ale nie zaznaczył istotnego faktu, że jako sędzia VAR - po obejrzeniu powtórek w wozie - sam optował za podyktowaniem rzutu karnego i to przekazał sędziemu technicznemu, a ten głównemu.
Mocno może to zdziwić przede wszystkim Adriana Siemieńca i cały jego sztab w Białymstoku.
- Sędzia poinformował trenerów, że jest problem z VAR-em, że jest problem komunikacyjny. Nie wiem dokładnie, co Jarek [Przybył - przyp. red.] przekazał trenerom, natomiast my przekazaliśmy sędziemu technicznemu, żeby przekazał trenerom, że mamy trudności z komunikacją i że ten VAR na ten moment po prostu nie działa prawidłowo - mówił w Canal+ sędzia Kwiatkowski.
Po spotkaniu Jagiellonia - Raków oraz derbach Górnik Zabrze - Piast Gliwice z ostatniego weekendu, podnoszony jest temat systemu VAR w Polsce. Czy jest on na odpowiednim poziomie? O to dopytaliśmy PZPN.
- PZPN przekazuje środki finansowe, które wg opinii niezależnych ekspertów powinny spokojnie wystarczyć do właściwej realizacji usługi oraz do zapewnienia konserwacji i utrzymania sprzętu na odpowiednim poziomie. Po zakończeniu rundy jesiennej rozgrywek zaprosimy na spotkanie wszystkie podmioty, które są zaangażowane w funkcjonowanie systemu VAR: odpowiadające za przygotowanie, realizację, obsługę oraz konserwację technologii VAR i wspólnie szczegółowo przedyskutujemy to, jakie kroki należy podjąć, aby ograniczyć do minimum ryzyko awarii w przyszłości - poinformowało nas Biuro Prasowe PZPN.

Przeczytaj również