Kulisy rozmów Legii Warszawa z Marko Vesoviciem. Zdecydował jeden aspekt. "Wszystko było na dobrej drodze"
Marko Vesović po zakończeniu sezonu rozstał się z Legią Warszawa. Piłkarz, który jeszcze rok temu był wiodącą postacią w klubie, nie dostał propozycji nowej umowy. W wywiadzie z portalem "Legia.net" Ivica Vrdoljak, który reprezentował jego interesy, w zasadzie potwierdził, że wszystko zawaliło się przed wpisy żony zawodnika.
Po meczu ze Stalą Mielec w 29. kolejce PKO Ekstraklasy Tamara Vesović ostro zaatakowała Legię Warszawa w mediach społecznościowych. Dziennikarze informowali, że w swoich wpisach dość mocno mijała się z prawdą.
Kilka dni po tych wydarzeniach ogłoszono, że Czarnogórzec rozstanie się z mistrzami Polski. Choć Czesław Michniewicz zapewniał, że chodziło tylko o względy sportowe, to prawda jest zupełnie inna.
W rozmowie z portalem "Legia.net" o wszystkim opowiedział Ivica Vrdoljak. Chorwat to były piłkarz Legii, który reprezentował Vesovicia w rozmowach z klubem. Przyznał, że wszystko było na dobrej drodze, lecz po opisywanych wydarzeniach klub zerwał rozmowy.
- Dwa tygodnie temu byłem w Warszawie, dwukrotnie gościłem w ośrodku treningowym Legii w Książenicach. Rozmawialiśmy z dyrektorem sportowym Radosławem Kucharskim. Najpierw na spotkaniu byłem tylko ja, a drugiego dnia dołączył do nas Marko. Ustaliśmy, że Legia jest zainteresowana dalszą współpracą z „Veso”. W kolejnym tygodniu, po meczu ze Stalą w Mielcu, mieliśmy otrzymać ofertę finansową. Celowo to podkreślam, bo pojawiły się plotki, że Marko chciał za dużo, albo że klub dawał mu za mało. To nie jest prawda, bo do tego etapu nawet nie doszliśmy - ujawnił.
- Myśleliśmy o krótkiej umowie z mniejszą podstawą plus opcja podwyżki gdyby Marko wrócił do dyspozycji sprzed urazu. Ale do takich konkretów nie doszliśmy. Do rozstania nie doszło więc na pewno z przyczyn finansowych. Natomiast po wydarzeniach jakie miały miejsce po spotkaniu ze Stalą otrzymałem informacje, że współpraca Legii z Marko nie będzie kontynuowana i dalej na temat przyszłości w Warszawie już nie rozmawialiśmy - dodał.
Bez znaczenia było to, że piłkarz nie zdążył wrócić na boisko w barwach pierwszego zespołu. Na treningach Vesović prezentował się bowiem na tyle dobrze, że klub chciał nadal z nim współpracować.
- Kucharski powiedział wprost, decyzje podejmuje trener, ale podkreślił dodatkowo, że nie ma znaczenia w kwestii nowej umowy czy Marko wróci na boisko i ile minut zagra. Nawet jeśli nie zagra w tym sezonie, to i tak są zdecydowani dalej współpracować z nim, bo obserwują go na treningach, widzą jego zaangażowanie, to że nie odstawia nogi i nie ma śladu w psychice po kontuzji i że wygląda dobrze - zapewnił.
- Stąd decyzja o kontynuacji współpracy i prośba o tydzień zwłoki z propozycją nowej umowy. Tak więc jedyna wątpliwość jaką miałem, została więc szybko rozwiana. Wszystko było na dobrej drodze, ale sprawa upadła po Mielcu - zakończył.