"Kulesza zna trzy języki". Wojciech Kowalczyk uderzył w działanie PZPN-u. Poszło o aferę z Santosem
Wojciech Kowalczyk w kąśliwy sposób skomentował zamieszanie dotyczące możliwego odejścia Fernando Santosa. Były reprezentant Polski uważa, że do podobnej eskalacji nie doszłoby w trakcie prezesury Zbigniewa Bońka.
W niedzielną noc pojawiły się szokujące informacje dotyczące przyszłości Fernando Santosa. Liczne źródła z Bliskiego Wschodu zaczęły podawać, że selekcjoner zostanie nowym trenerem Al-Shabab.
PZPN długo nie odnosił się do całej sprawy, a rzecznik Jakub Kwiatkowski stwierdził nawet, że nikt się do szkoleniowca nie może dodzwonić. Pojawiło się też kuriozalne i krytykowane oświadczenie ze strony całego związku, natomiast oliwy do ognia dolał Łukasz Wachowski. Sekretarz Generalny... skrytykował Kwiatkowskiego, co opisywaliśmy TUTAJ.
- Gdzieś Kuba w ferworze walki... Ma ostatnio słabszą passę, można powiedzieć. Nawet z tym dzwonieniem za bardzo mu nie wyszło. (...) Zawsze jest jakaś doza niepewności, ale co możemy zrobić? Na dzisiaj sytuacja wygląda tak, że Fernando odcina się od tego, co zostało napisane - rzucił w "Kanale Sportowym".
Sposób działania oficjeli spotkał się z ostrą reakcją Wojciecha Kowalczyka. Były kadrowicz nie ma wątpliwości, że jeszcze kilka lat temu kryzys byłby rozwiązany znacznie szybciej. 51-latek jest zdania, że Cezary Kulesza rządzi znacznie słabiej niż Zbigniew Boniek.
- Oni próbują ratować sytuację. Kuba Kwiatkowski się władował na minę. Łukasz [Wachowski] nie wiedział jak z tego wybrnąć, ale od tego to chyba jest prezes federacji. Boniek to wychodził, rzucał tekstami, zabierał 90% posiadania mikrofonu i miał wywalone - ocenił w programie portalu "Weszło".
- Dlaczego oświadczenie Kuleszy nie pojawiło się wcześniej? Bo ten, kto prowadzi jego konto wtedy spał. Czy wy serio wierzycie, że Cezary Kulesza prowadzi swój profil na Twitterze!? - stwierdził.
Dziennikarz Jan Mazurek dodał kąśliwie, że "Boniek znał trzy językami, natomiast Kulesza jednym i to ledwo". Z taką tezą nie zgodził się "Kowal", który wbił szpilkę obecnemu szefowi PZPN.
- Jeszcze po rosyjsku i białostocku, to też trzy zna - rzucił emerytowany piłkarz.