Krzysztof Stanowski zmiażdżył reprezentanta Polski. "Był hamulcowym, to chodząca katastrofa"

Krzysztof Stanowski był gościem programu "Eurotemat" na antenie "TVP Sport". Dziennikarz w zdecydowanych słowach podsumował kadencję Paulo Sousy oraz ostatnie występy Grzegorza Krychowiaka.
Defensywny pomocnik zanotował bardzo słabe występy podczas mistrzostw Europy. Ze Słowacją otrzymał czerwoną kartkę, jego poziom gry przeciwko Szwecji również pozostawiał wiele do życzenia.
- Na tym turnieju był hamulcowym. Najlepszą rzecz zrobił z Hiszpanią, jak siedział na trybunach. Nie wierzę, że zrobiłby to, co Moder przy golu na 1:1, czyli obrót i rozegranie. Krychowiak 100 na 100 takich przypadków podaje do tyłu. On nie potrafi napędzić naszych akcji ofensywnych. Na mistrzostwach to była chodząca katastrofa - skomentował Stanowski.
Oberwało się także Paulo Sousie. Portugalczyk na razie poprowadził polską reprezentację w ośmiu spotkaniach. Stanowski zauważył, że odniósł tylko jedno zwycięstwo.
- Na razie ta kadencja jest fatalna, to katastrofa. Jego bilans jest śmieszny, żałosny. Pytanie, czy da się ten bilans przekuć w coś dobrego w przyszłości. Na razie jest żałośnie, ale mamy nadzieję, że będzie lepiej - stwierdził Stanowski.
- Dla Paulo Sousy to fajna wymówka, że miał mało czasu. Leo Benhakker po trzech miesiącach pracy z kadrą wygrał z Portugalią, nie mówił, że miał mało czasu. Ale zatrudnienie Jerzego Brzęczka i trzymanie go przez tak długi okres, też było absurdalne. Sousa wszedł w ostatniej chwili, ale nie mam poczucia, że idealnie ten czas wykorzystał. Niech on sobie pracuje dalej, może coś z tego będzie. Mam poczucie, że na początku trener wprowadził chaos, potem nas z tego chaosu wyprowadzał - kontynuował współtwórca "Kanału Sportowego".
Stanowski zwrócił uwagę na jeden z największych mankamentów w drużynie Paulo Sousy. Polacy w większości spotkań jako pierwsi tracą gole i później muszą gonić wynik.
- My fatalnie weszliśmy w ten mecz ze Szwecją. Nas przez 15 minut nie było. W ogóle pierwsze połowy za kadencji Paulo Sousy to jest dramat. Chwytamy się goli dla rywali, mówimy, że gdyby nie padł, to by było lepiej. No to trzeba robić tak, żebyśmy nie przegrywali - przyznał dziennikarz.
- Na EURO wyglądaliśmy jak drużyna, która spaceruje po boisku, szwenda się. Nie daliśmy rady się pobudzić. Są drużyny, które presja pobudza, są takie, którym pęta nogi. Nam pęta nogi - dodał.