Krzysztof Stanowski broni Jakuba Rzeźniczaka. "To wrak człowieka, cały czas płacze. Nie jest potworem"

Wokół Jakuba Rzeźniczaka w ostatnich dniach było sporo kontrowersji. W programie "Dziennikarskie Zero" na "Kanale Sportowym" do sytuacji byłego reprezentanta Polski odniósł się Krzysztof Stanowski.
Obrońca Wisły Płock ma półroczne dziecko z byłą partnerką, Magdaleną Stępień. Niedawno okazało się, że synek piłkarza jest ciężko chory. Ma rzadkiego guza wątroby. Matka chłopca utworzyła w internecie zbiórkę na jego leczenie w Izraelu - potrzebne było 350 tysięcy złotych.
W mediach społecznościowych na Rzeźniczaka i Stępień spadła ogromna krytyka. Sam piłkarz nie popisał się też w ostatnim spotkaniu PKO Ekstraklasy. Wyleciał z boiska z czerwoną kartką, wykonując skandaliczny gest w kierunku jednego z rywali.
Teraz do sprawy Rzeźniczaka w programie "Dziennikarskie Zero" na "Kanale Sportowym" odniósł się Krzysztof Stanowski. Dziennikarz porozmawiał z piłkarzem i przedstawił, jak sytuacja wygląda z jego perspektywy.
- Kuba nie poleciał z Wisłą na obóz do Turcji, bo jego dziecko przebywało wtedy w Centrum Zdrowia Dziecka, gdzie otrzymało chemioterapię. Został ze swoim synem. Podano mu pierwszą chemię, a potem dziecko złapało koronawirusa i trafiło do izolacji. No i wtedy Rzeźniczak poleciał na cztery dni do Turcji na obóz, bo już nie mógł odwiedzać dziecka - ujawnił Stanowski.
- Jak można mówić, że nie interesował się dzieckiem, jeśli cały czas z nim przebywał? Mamy uznać, że gość jest potworem, bo ktoś na Instagramie tak powiedział i przedstawił jednostronnie relację? Uwierzcie mi, że Kuba to wrak człowieka, cały czas płacze. Ale mówi, że dziecko na pierwszą chemię zareagowało dobrze, guz się znacznie zmniejszył - dodał.
- Kuba powiedział, że drugiej chemii jeszcze nie podano dziecku ze względu na koronawirusa, ale niedługo ją dostanie. No ale jak poleci do Izraela, to nie dostanie. Pewnie jego partnerka ma inne zdanie, ale zdaniem Kuby wyjazd do Izraela nie pomoże temu dziecku. A wręcz przeciwnie. Twierdzi, iż podpisywał zgodę z założeniem, że jeśli wszystkie metody w Polsce zawiodą, to wtedy trzeba będzie szukać pomocy za granicą. Ale nie sądził, iż dojdzie do tego, że terapia w Polsce będzie przerywana - zakończył.