Krystian Bielik wziął na siebie winę za straconego gola. "Musimy funkcjonować lepiej"
Krystian Bielik po ponad dwuletniej przerwie znów zagrał w reprezentacji Polski. Z konieczności zastąpił kontuzjowanego Bartosza Salamona na środku obrony. W rozmowie z portalem "Łączy Nas Piłka" nie ukrywał, że ponosi część winy za straconego gola.
Zazwyczaj Bielik występuje w środku pola, lecz urazy z pierwszej połowy sprawiły, że tym razem Czesław Michniewicz wystawił go na innej pozycji. Zawodnik Derby County nie spisał się najlepiej przy dośrodkowaniu, po którym Szkoci wyszli na prowadzenie.
- To świetne uczucie być znów w kadrze i grać z orzełkiem na piersi. Nie przewidywałem, że wejdę do środka obrony. Była kontuzja Bartka i trener zapytał, czy dam radę. Odpowiedziałem, że jak najbardziej - powiedział Bielik.
- Stracona bramka? Tak, to po części moja wina, bo strzelec gola wskoczył przede mnie. Musimy jednak jako cała formacja funkcjonować lepiej - ocenił.
W rozmowie z portalem "Łączy Nas Piłka" Bielik nie ukrywał, że chciał zrewanżować się Szkotom za ich ostrą grę. Piłkarz jest świadomy, że kadrze daleko było do ideału, ale wierzy w dobry wynik we wtorkowym barażu
- Mówiłem Kubie Moderowi i Krzyśkowi Piątkowi, by zrewanżowali się rywalom za te ostre wejścia. Sam przy dośrodkowaniach starałem się naprzykrzać Scottowi McTominayowi - przyznał.
- Mieliśmy sporo dobrych zagrań, ale w meczu ze Szwecją musi być ich jeszcze więcej. Stworzyliśmy też kilka dobrych okazji, do końca dążyliśmy do remisu i to nam się udało - zakończył.