Krystian Bielik szczerze o swojej fatalnej kontuzji. "Noga mi wisiała, rozpłakałem się"
Krystian Bielik w rozmowie z "Onet Sport" opowiedział o kontuzji, której doznał w styczniu tego roku. - Wolę sobie nie przypominać tego dźwięku - mówi zawodnik, który wówczas zerwał więzadło krzyżowe przednie.
Do fatalnego w skutkach zdarzenia doszło podczas starcia młodzieżowych drużyn Derby County i Tottenhamu. Polak w 18. minucie spotkania starł się z jednym z przeciwników i nie był w stanie kontynuować gry.
- W pewnym momencie rywal minimalnie wypuścił piłkę przed siebie, więc myślałem, że dobiegnę do niej pierwszy i ją przechwycę. Gracz Tottenhamu okazał się jednak szybszy, tracił piłkę i jednocześnie zmienił kierunek biegu. Żeby go dogonić, musiałem zrobić to samo, ale wtedy kolano mi uciekło i stało się. Sam nie wiem, czy była szansa uniknąć tego zdarzenia, lepiej do tego nie wracać - wspomina 22-latek.
- Usłyszałem strzyknięcie w kolanie… Ufff, wolę sobie nie przypominać tego dźwięku - dodaje.
Ostatecznie Bielik został zniesiony z boiska na noszach. Przeprowadzone później badania potwierdziły, że 22-latek zerwał więzadło krzyżowe przednie.
- Pojawił się duży ból, nigdy wcześniej takiego nie czułem. Noga mi wisiała, więc początkowo pomyślałem, że jest złamana. Emocje mi puściły i rozpłakałem się. Lekarzowi, który do mnie przybiegł, powtarzałem cały czas, że jest bardzo źle. On starał się mnie uspokajać, ale nie udało mu się - zaznacza.
Obecnie Bielik wraca do zdrowia, pracuje nad formą i już myśli o powrocie na boisko.
- Mógłbym już spokojnie biegać po trawie i nikt by się nie zorientował, że jestem po tak ciężkiej kontuzji. Ale wszystko w swoim czasie, krok po kroku. Do normalnego biegania i lekkich zajęć z piłką wrócę za około miesiąc - zakończył.