Kowalczyk obraził polskiego sędziego. Szokujące słowa
Doliczony czas gry w meczu Rakowa z Pogonią przyniósł rzadko spotykaną sekwencję wydarzeń. Brutalnie skomentował ją Wojciech Kowalczyk.
W meczu Rakowa z Pogonią długo utrzymywał się bezbramkowy remis. W końcówce Marek Papszun posłał do ataku nominalnego obrońcę Mateja Rodina. W dziesiątej minucie gry Chorwat wbił piłkę do bramki, a następnie z radości zdjął koszulkę, za co został ukarany żółtą kartką. Chwilę później okazało się, że w rzeczywistości nie było się z czego cieszyć, bo był spalony. Gol nie został uznany, ale Rodin został z kartką.
Chwilę później sytuacja się powtórzyła. Znów Rodin dobrze odnalazł się w polu karnym, wbił piłkę do bramki i z radości zdjął koszulkę. Tym razem trafienie było prawidłowe. Jego autor musiał opuścić boisko, bo po raz drugi został ukarany żółtą kartką.
Kara dla piłkarza Rakowa była uzasadniona przepisami, ale wielu zbulwersowała. Powodem były oczywiście okoliczności ukarania zawodnika żółtą kartką.
Mecz w Częstochowie sędziowali Paweł Raczkowski jako główny oraz jego asystenci Adam Kupsik i Marcin Lisowski. Kowalczyk nie szczędził krytyki dwóm pierwszym.
- Kartka będzie mu się wliczała tylko dlatego, że cieszył się z bramki, której nie było. Sędzia asystent kary nie dostanie. A jak ten jełop patrzy? My widzieliśmy od razu, że przecież tu nie może być gola, bo jest ewidentny spalony. A oni jeszcze korzystają z VAR-u - grzmiał Kowalczyk.
- Przecież ten sędzia jest do zawieszenia, asystent do wyrzucenia do B-klasy. Tam nie potrzeba asystentów, czyli nikt go nie zatrudnia. Wracasz za rok chłopie, jak się nauczysz patrzyć w linię - dodał.