Kosmiczne żądania ojca i agenta Erlinga Haalanda. Chcą gigantycznych prowizji za transfer Norwega
Komplikuje się sprawa przenosin Erlinga Haalanda do Manchesteru City. Angielski klub niechętnie patrzy na żądania otoczenia Norwega.
Kontrakt Haalanda z Borussią Dortmund obowiązuje do połowy 2024 roku, ale wiele wskazuje na to, że odejdzie z niej już teraz. Piłkarza można wykupić już za 75 mln euro, co - biorąc pod uwagę jego talent i wiek - jest atrakcyjną ceną.
Problem w tym, że koszty całej operacji są znacznie większe niż tylko zapłacenie odstępnego Borussii. Wartość transakcji - wraz z prowizjami czy pięcioletnią umową piłkarza - szacuje się nawet na 350 mln euro.
Znaczącą część tej kwoty stanowią prowizje, które trzeba zapłacić ojcu piłkarza i jego agentowi. "Bild" twierdzi, że Alf-Inge Haaland chce premii w wysokości nawet 30 mln euro. Mino Raiola oczekuje jeszcze większych pieniędzy - aż 40 mln euro.
"Bild" twierdzi, że z tego powodu Manchester City waha się nad sensem kupowania Norwega. Przyczyn jest zresztą więcej. Angielski klub niepokoi się z powodu licznych urazów 21-latka, który w tym sezonie opuścił już 16 meczów.
Chętnych na Haalanda jest więcej. Na jego decyzję wciąż ma czekać Barcelona, dla której Norweg pozostaje priorytetem transferowym. Piłkarz jest też przymierzany do Realu Madryt.
Haaland w tym sezonie zagrał w 25 meczach we wszystkich rozgrywkach. Strzelił w nich 23 gole i zaliczył siedem asyst.