Kosecki oszukał były klub. "Trochę mi głupio"
Jakub Kosecki od lat należy do najbardziej kontrowersyjnych polskich piłkarzy. Teraz znów będzie o nim głośno. 34-latek zdradził, że przed podpisaniem kontraktu z Motorem Lublin zataił kontuzję.
Kosecki w szczycie kariery był czołową postacią Legii. Zagrał nawet pięć meczów w reprezentacji Polski. Być może jego kariera potoczyłaby się lepiej, gdyby nie nieustanne problemy zdrowotne.
- Lekarz powiedział, że jeżeli dalej będę uprawiał sport, to w wieku 40 lat mogę już nie dać rady pojeździć z synem na nartach. Jak robiłem rezonans, to na czerwono świeciły się punkty jak lampki na choince. Mam sztuczne więzadła, wycięte przywodziciele, dziury w kościach, implant w kręgosłupie, wypadały mi dyski, przeszedłem rekonstrukcję spojenia łonowego. W każdym sezonie miałem poważną kontuzję. Później gorzej się poruszałem, bałem się wstawiać nogi w stykowych sytuacjach. To jest tak nieprzyjemny ból, że zostaje w głowie. Czułem, że po każdej poważniejszej kontuzji byłem o 5-10 procent gorszym piłkarzem - powiedział Kosecki w rozmowie ze Sport.pl.
- Grałem z piętnaście lat i przez osiem lat, gdy rano wstawałem z łóżka, to od razu łykałem tabletki przeciwbólowe. Inaczej nie byłbym w stanie chodzić - dodał.
W 2022 roku Kosecki związał się z Motorem Lublin. Od ówczesnego trenera tej drużyny, Marka Saganowskiego, usłyszał, że przed zawarciem umowy musi trenować bez kontuzji przez dwa tygodnie.
- Po ośmiu dniach naderwałem mięsień czworogłowy. Trochę mi głupio z tym, ale oszukałem ludzi. Podpisałem kontrakt, mimo że wiedziałem o kontuzji. Były testy medyczne, ale nie wiem, jak je przeszedłem. Przez miesiąc grałem z naderwanym mięśniem czworogłowym. Na rozgrzewce przed sparingiem powiedziałem do Marka Saganowskiego, że nie dam rady grać. Trener na mnie spojrzał: "Kosa, musisz, musisz, bo zaręczyłem tu za ciebie" - wspomina Kosecki.
34-latek wciąż jest czynnym zawodnikiem. Obecnie występuje w piątoligowym KS Raszyn.