Kompromitacja Cracovii w Pucharze Polski! Odpadła z trzecioligowcem! [WIDEO]

Kompromitacja Cracovii w Pucharze Polski! Odpadła z trzecioligowcem! [WIDEO]
screen
Kompromitacja Cracovii w Pucharze Polski! Wicelider Ekstraklasy odpadł z rozgrywek po porażce 2:3 z występującą na czwartym poziomie Sandecją Nowy Sącz.
Bieżący sezon Ekstraklasy jest znakomity dla Cracovii. Po dziewięciu kolejkach zespół ten jest wiceliderem Ekstraklasy. We wtorek "Pasy" mogły podtrzymać dobrą serię w meczu Pucharu Polski z Sandecją Nowy Sącz, która występuje w Betclic 3 Lidze.
Dalsza część tekstu pod wideo
Początek tego starcia należał jednak do gospodarzy. Zaraz po rozpoczęciu gry w poprzeczkę po rzucie rożnym trafił Przemyslaw Skałecki.
Na przestrzeni całej pierwszej połowy stroną dużo groźniejszą była Cracovia. W 16. minucie wynik tego spotkania powinien otworzyć Arttu Hoskonen. Jego uderzenie minęło jednak słupek bramki Sandecji.
Wykończenia brakowało również po stronie Mateusza Bochnaka. Atakujący gości dwukrotnie był zatrzymywany przez Martina Polacka.
W 55. minucie niewykorzystane sytuacje zemściły się na Cracovii. Na 1:0 dla Sandecji trafił Jakub Wilczyński, który sfinalizował sytuację sam na sam z bramkarzem gości, Jakubem Burkiem.
Cracovia szybko zabrała się za odrabianie strat. Niezłym uderzeniem z dystansu popisał się Otar Kakabadze, lecz jego próba nie zagroziła bramce gospodarzy. Kilka chwil później goście obili z kolei słupek.
Kolejne ataki "Pasów" przyniosły odpowiedni skutek w 81. minucie. Do remisu 1:1 doprowadził niezawodny w ostatnim czasie Virgil Ghita.
Cztery minuty później prowadzenie Cracovii (2:1) dał Ajdin Hasic. Trafienie Bośniaka nie wystarczyło jednak triumfu w regulaminowym czasie gry.
Tuż przed końcem spotkania bohaterem Sandecji został Piotr Kowalik. 18-latek doprowadził do dogrywki po rzucie rożnym.
Cracovia nie miała kontroli nad przebiegiem dodatkowego czasu gry. Długimi fragmentami to gospodarze prowadzili grę. Zostali za to nagrodzeni w końcówce drugiej połowy dogrywki. Po szybkim ataku Peter Kolesar dośrodkował w pole bramkowe, a Wilczyński z najbliższej odległości wpakował piłkę do bramki.
Goście ruszyli jeszcze z rozpaczliwym atakiem, ale niczego nie wskórali. Sensacja w Nowym Sączu stała się faktem.
Źródło: własne

Przeczytaj również