"26 drużyn trenuje na jednym boisku". Klub z 1. ligi walczy o normalną rzeczywistość. Będzie nowy właściciel?
Zaglądamy na zaplecze Ekstraklasy, ponieważ wiele wydarzyć się może w Częstochowie. Ale tym razem piszemy o drużynie Skry, a nie o Rakowie. Akcja crowdfundingowa przeprowadzona przez Wisłę Kraków skłoniła do działania także Skrę Częstochowa. Czy będzie także zmiana właściciela? Rozmawiamy o tym z prezesem klubu Arturem Szymczykiem.
SAMUE SZCZYGIELSKI: Jak wygląda wasza sytuacja?
ARTUR SZYMCZYK: Uważamy za sukces awans na zaplecze Ekstraklasy i rozgrywanie drugiego sezonu w pierwszej lidze. Jesteśmy w cieniu Rakowa, to jasne, ale robimy swoje. Od 16 lat mamy zarząd w takim samym składzie. Krok po kroku od A-klasy awansowaliśmy do pierwszej ligi. Akademię rozbudowaliśmy do niespotykanych do tego czasu rozmiarów - mamy 24 drużyny młodzieżowe i 2 seniorskie - męską oraz żeńską sekcję, która także gra na zapleczu najwyższej ligi w Polsce. A co się z tym wiąże - jeśli jest taki przypływ zawodników i zawodniczek, to potrzebna jest odpowiednia infrastruktura. Jesteśmy zaszufladkowani na jednym pełnowymiarowym boisku.
Na jednym boisku?
Tak, treningi wszystkich 26 zespołów odbywają się na tej samej murawie.
Jak wyglądają treningi?
Zaczynają się o 8:00 i kończą o 22:00 - przeważnie dzień zamykają kobiety. W największym szczycie treningowym potrafią trenować jednocześnie cztery drużyny mając do dyspozycji tylko ćwiartkę boiska. Udało nam się to jakoś poukładać, ale wiemy, że nie tak to powinno wyglądać. Nasza akademia w certyfikacji akademii PZPN posiada mimo tego złotą gwiazdkę jako jedna z siedmiu akademii w województwie śląskim. Staramy się jak możemy.
Jak wygląda wasza rzeczywistość ligowa?
Akcja, o której zaraz opowiem jest podyktowana tym, że po awansie drużyny do pierwszej ligi nie pozwolono nam grać na tym obiekcie i śladem Rakowa przenieśliśmy się do Bełchatowa. Ale to dopiero w drugim sezonie, a w pierwszym sezonie graliśmy wszystkie mecze na wyjazdach. Na stadionach naszych rywali występowaliśmy po prostu jako gospodarze, ale tylko oficjalnie. Udało nam się utrzymanie i wygraliśmy jako beniaminek Pro Junior System. Biorąc pod uwagę granie tylko u rywali, myślę, że to jest sukces.
Opowie pan więcej o akcji?
Postanowiliśmy poszukać środków i rozwiązań, żeby grać na obiekcie miejskim w Częstochowie. Granie na wyjazdach bardzo utrudnia nam funkcjonowanie. Udało nam się dostać 5 milionów zł z Polskiego Ładu na zmodernizowanie obiektu, ale to za mało. Nie mogliśmy dostać dodatkowego wsparcia z urzędu miasta Częstochowa. Idąc śladem Wisły Kraków Wpadliśmy na pomysł akcji crowdfundingowej, żeby oddać 25% klubu życzliwym kibicom, sponsorom. Za te 25% akcji chcemy uzyskać 2 miliony zł. To ostatnie co nam potrzebne do modernizacji, czyli wybudowanie trybuny głównej minimum na 2000 osób oraz systemu monitorowania kibiców i systemu biletowego.
Jak idzie zbieranie pieniędzy?
Końcówka roku nie jest chyba najlepszym momentem na inwestowanie. Ta akcja nie do końca przebiega po naszej myśli. Akcja sprzedaży akcji trwa do końca stycznia, może się jeszcze wszystko wydarzyć. Na ten moment z planowanych 2 milionów, mamy 74 tysiące zł. Jesteśmy drugą siłą w Częstochowie, a Raków odnosi wielkie sukcesy, więc siłą rzeczy ludzie kibicują Rakowowi. A niestety - sezon, w którym awansowaliśmy z drugiej do pierwszej ligi - był sezonem pandemicznym. Przez ostatnie trzy lata nie pozyskaliśmy kibiców, bo byliśmy od nich odseparowani, najpierw przez pandemię, a potem z powodu gry na wyjazdach.
Jest jakiś plan B?
Jednocześnie też stwierdziłem jako prezes, że na tyle trudno nam się finansować w pierwszej lidze, że może ktoś spostrzeże nasz klub, może znajdzie się potencjalny inwestor, który będzie chciał stać się jego właścicielem i być może za jakiś czas pukać do drzwi ekstraklasy. Szukamy konkretnej osoby, która chciałaby powalczyć na arenie polskiej piłki na dłużej. Priorytetem zarządu na nowy rok jest przekazanie klubu w ręce nowego właściciela, pasjonata piłki nożnej, który dalej będzie rozwijał klub i wychowa zdolnych zawodników, na których w przyszłości zarobi. Sprzedaż klubu może być rozłożona na dwie płatności na okres dwóch lat.
Jest pan w stanie rozstać się z klubem?
Skra bardzo leży nam na sercu. Jesteśmy właścicielami 100 procent akcji klubu i jesteśmy w stanie oddać akcje i pracować dalej dla klubu, jeśli oczywiście nowy właściciel by tego chciał.
Za ile planuje pan sprzedać klub?
Mamy wycenę klubu na poziomie 6 milionów złotych. To taka kwota, którą chcielibyśmy uzyskać, ale to ważne - chcemy te pieniądze pozostawić w klubie. Nie chcemy wziąć tych pieniędzy na cele prywatne, tylko wybudować bazę treningową dla naszej akademi na dużym gruncie, który właśnie otrzymaliśmy od miasta w długoletnią dzierżawę . Jeśli ktoś się znajdzie, a prowadzimy już takie rozmowy, to co gwarantujemy, to że klub zostanie wtedy przejęty bez złotówki długu. Na dzień dzisiejszy nie ma żadnych długów. Nie mamy też długoterminowych kontraktów z zawodnikami. A na pewno ważnym punktem, którego nie dodałem jest to, że modernizacja naszego obiektu przebiega szybko i intensywnie. Rundę wiosenną za zgodą PZPN-u chcielibyśmy rozpocząć w Częstochowie. Problemem jest trybuna, ale na okres dokończenia modernizacji naszego obiektu , istnieje możliwość rozgrywania meczów bez udziału publiczności ,nad czym oczywiście byśmy ubolewali ,ale w tym momencie granie u siebie w domu jest dla nas najważniejsze . Wierzymy że jest szansa, że wrócimy do rozgrywania meczów W Częstochowie już na wiosnę obecnego sesonu.