Klub Ekstraklasy nie może trenować... na swoim stadionie. Trener jest wściekły

Za nami przerwa reprezentacyjna. Dla trenerów klubów Ekstraklasy to dobry moment, by odpowiednio przygotować się na kolejne spotkania. Problem pojawia się wówczas, jeśli nie można wejść… na swój obiekt.
ŁKS Łódź przez dwa tygodnie musiał trenować na słabo oświetlonym boisku bocznym przy al. Unii. Dlaczego? Operator Stadionu Miejskiego w Łodzi nie zezwolił, by w porze meczowej treningi odbywały się na płycie głównej.
Wściekłości nie ukrywał trener zespołu z Łodzi, Kazimierz Moskal.
- To mnie bardzo boli. Bolało mnie to wiele razy, ale dotąd o tym głośno o tym nie mówiłem. Przyszedł taki czas, że muszę zapytać: Komu to boisko ma służyć? Graliśmy mecz ligowy dwa tygodnie temu i od tego czasu nikt na tę murawę nie wszedł. Dla mnie to jest niezrozumiałe - przyznał.
Szkoleniowiec wspomniał, że operator obiektu tłumaczył taką decyzję “sianiem i regeneracją murawy”.
- Jeszcze rozumiałem tę sytuację rok temu, bo rozgrywane tu też były mecze rugby. A teraz? Pozostaje nam trenować prawie w ciemnościach - powiedział Moskal.
Na koniec oburzony trener wbił jeszcze jedną szpilkę.
- Może ktoś pomyślał: "skoro zespół nie wygrywa, to niech trenuje gdziekolwiek” - mówił wyraźnie poirytowany.
ŁKS w PKO Ekstraklasie zajmuje obecnie przedostatnie, 15. miejsce. Już jutro w Gdańsku zmierzy się z tamtejszą Lechią. Początek spotkania o godzinie 20.