Kłos wspomina mundial w 2006 roku: Janas działał na szkodę reprezentacji. To była ciężka choroba
Tomasz Kłos wciąż ma olbrzymi żal do Pawła Janasa za brak powołania na mistrzostwa świata w 2006 roku. - To była chyba ciężka, szybka, postępująca choroba - tak 69-krotny reprezentant Polski mówi o decyzjach ówczesnego selekcjonera.
Wybory Janasa były szokujące. Tuż przed mistrzostwami zrezygnował z dotychczasowych pewniaków: Kłosa, Jerzego Dudka, Tomasza Rząsy i Tomasza Frankowskiego. O swoich decyzjach nie poinformował nawet najbliższych współpracowników - wszyscy poznali decyzje selekcjonera dopiero podczas publicznego ogłoszenia kadry.
- Minęło dużo czasu, człowiek też staje się mniej konfliktowy, aczkolwiek boli - wspomina Kłos w rozmowie ze sport.tvp.pl. - Ja dowiedziałem się z radia. Jechałem do Łodzi spakować torbę i ruszyć prosto na zgrupowanie, bo kilkanaście godzin wcześniej otrzymałem telefon od asystenta selekcjonera, Macieja Skorży, który zapewnił mnie, że znajdę się w zespole. Wszystko zmieniło się więc w nocy z niedzieli na poniedziałek. Nawet więc trener Skorża nie wiedział o decyzji Janasa i chciał się zresztą podać do dymisji. Ostatecznie tego nie zrobił, bo był młodym szkoleniowcem – na tyle młodym, że mógłby sobie tym tylko zaszkodzić. A szkoda, bo zyskałby w oczach wielu zawodników, a nieraz to o wiele cenniejsze niż wszystko inne - wspomina Kłos w rozmowie ze sport.tvp.pl.
Według Kłosa decyzje Janasa kompletnie rozbiły zespół. Nie pomogły też sportowo. Z zawodników, którzy skorzystali na pominięciu doświadczonych kolegów, kadrze pomógł jedynie Artur Boruc, który kapitalnie bronił zwłaszcza w przegranym 0:1 meczu z Niemcami.
- Gdy pewne rzeczy się odbywają, muszą mieć wpływ na inne. Jurek Dudek – podstawowy bramkarz. Ja – praktycznie wszystkie mecze. Tomek Frankowski – siedem strzelonych goli. Co trzeba mieć w głowie, by podjąć decyzję o odstawieniu takich zawodników? To była chyba ciężka, szybka, postępująca choroba. Naprawdę, nie wiem jak to nazwać. Wiem, ze trener ma takie prawo, ale to wiążę się z pewną odpowiedzialnością. Rozmawiasz z zawodnikiem, podajesz mu przyczyny takiej decyzji. To jest logiczne, a nie trzymanie tego w tajemnicy. Selekcjoner działał po prostu na niekorzyść reprezentacji Polski - komentuje Kłos.