Karol Świderski o rywalizacji w kadrze: Lewandowski to robot, Milik i Piątek mieli słabsze momenty
Karol Świderski stanie w najbliższych dniach przed szansą debiutu w seniorskiej reprezentacji Polski. Napastnik opowiedział o swoich odczuciach w rozmowie z Sebastianem Staszewskim na łamach portalu "Interia".
Pierwsze powołania Paulo Sousy pokazały, że nowy selekcjoner nie boi się stawiać na nowe twarze. W kadrze znalazło się miejsce dla siedmiu debiutantów, w tym Karola Świderskiego.
- O powołaniu dowiedziałem się oglądając konferencję z żoną. Nagle usłyszeliśmy moje nazwisko. Nie powiem, że nie byłem w szoku. Jeszcze bardziej była żona, która zaczęła się cieszyć. Były podskoki, okrzyki - zdradził Świderski w wywiadzie dla "Interii".
Były gracz Jagielonii Białystok miał okazję występować w narodowych barwach w drużynach U-19, U-20 czy U-21. Jerzy Brzęczek jednak nie dał mu szansy debiutu w dorosłej reprezentacji.
- Wcześniej o szansę na powołanie byłoby ciężko. Poza tym to był trudny temat, bo Brzęczek powoływał trzech napastników. Ja co prawda strzelałem bramki w Grecji, ale nie ma co się dziwić, że wolał Roberta, Piątka, Milika. Wiem z kim przyjdzie mi rywalizować. Roberta Lewandowskiego w ogóle nie liczę, bo to robot, facet z innej planety - komplementował piłkarz na co dzień występujący w PAOK-u Saloniki.
- Arek Milik i Krzysztof Piątek mieli słabsze momenty, ale dla kadry zrobili tak dużo, że selekcjoner nie mógł ich po prostu skreślić. Dlatego na kadrę przyjeżdżam pełen pokory, chociaż nie ukrywam, że liczę przynajmniej na kilka minuty. Grono zawodników jest szerokie, ale różne zbiegi okoliczności i moja forma mogą mi pomóc. I mogę pojechać na turniej mistrzostw Europy. Ale wszystko i tak zweryfikuje to zgrupowanie - skwitował Karol Świderski.
Pierwszym rywalem drużyny Paulo Sousy w eliminacjach mistrzostw świata będą Węgry. Spotkanie odbędzie się w czwartek o godzinie 20:45.