Kandydat na szefa PZPN szczerze o zmianie selekcjonera. "Nie zgadzałem się z Bońkiem"
Marek Koźmiński to jeden z dwóch głównych kandydatów na nowego szefa Polskiego Związku Piłki Nożnej. W rozmowie ze "Sport.pl" działacz szczerze odpowiedział między innymi na pytanie o przyszłość Paulo Sousy.
Cezary Kulesza, będący największym rywalem Koźmińskiego w sierpniowych wyborach, zapowiedział już, że nie zamierza zmieniać selekcjonera w trakcie eliminacji do mistrzostw świata. Wygląda więc na to, że Portugalczyk będzie kontynuował pracę w naszym kraju.
Również Marek Koźmiński przyznał bowiem, iż nie bierze pod uwagę zatrudniania nowego szkoleniowca po ewentualnej wygranej w wyborach. Uważa, że selekcjoner miał za mało czasu na poukładanie gry zespołu.
- Uważam, że Paulo Sousa ma dobrą relację z drużyną, że włożył w naszą grę sporo optymizmu, oczywiście popełnił błędy, ale ten ich nie popełnia, kto nic nie robi. Kuriozalne błędy w wielu meczach popełniała sama reprezentacja, grała w kratkę. Miała słabe początki meczów, ale też ich dobre momenty - powiedział Koźmiński.
- Spotkanie ze Szwecją trudno jest ocenić jednoznacznie, oczywiście określa je wynik, ale było podczas tego meczu sporo pozytywów, fajnej gry, więcej naszych sytuacji bramkowych, dominacji, ale były też wpadki w obronie. Co do trenera Sousy, to zgodzę się z tezą, że miał na to EURO mało czasu - dodał.
Choć Koźmiński jest jednym z najbliższych współpracowników Zbigniewa Bońka, to nie zgadzał się z jego decyzją o zmianie selekcjonera. W rozmowie ze "Sport.pl" podkreślał, że należało to zrobić wcześniej.
- W styczniu, dwa dni przed zwolnieniem Brzęczka, chyba w sobotę o 8:30 rano, zadzwonił do mnie Zbigniew Boniek, byłem na urlopie. Powiedział, że chce pożegnać się z selekcjonerem. Spytałem, dlaczego nie zrobił tego w listopadzie, jak analizowaliśmy jego pracę i zakończyły się kwalifikacje. W styczniu taki ruch uważałem za ryzykowny, pokazujący, że zmarnowaliśmy 50 dni - stwierdził.
- Do tego doszły potem problemy pandemiczne. Paulo Sousa nie mógł normalnie jeździć i oglądać piłkarzy, to jego późne zatrudnienie nabrało wtedy jeszcze większej wagi. Teraz każdy oceniając Sousę, zaznacza: miał mało czasu, uczył się. Nie zgadzałem się wtedy z Bońkiem w jego sposobie działania. Był jednak prezesem, zrobił, co uważał za słuszne. Teraz Sousa powinien dokończyć, co zaczął - podsumował.