Kamil Kosowski obawia się meczu z Belgią. "Lanie od Holendrów nie pozostanie bez znaczenia"

W środę reprezentacja Polski zmierzy się z Belgią w drugim tegorocznym meczu Ligi Narodów. Kamil Kosowski na łamach "Przeglądu Sportowego" nie ukrywa, że mocno obawia się tego spotkania.
"Biało-Czerwoni" rozpoczęli rozgrywki od wygranej z Walią, natomiast podopieczni Roberto Martineza ulegli aż 1:4 Holandii. Były reprezentant Polski nie ma wątpliwości, iż to jedynie mocno podrażni gospodarzy środowego starcia.
- Obawiam się konfrontacji z "Czerwonymi Diabłami". Lanie, jakie sprawili im Holendrzy, nie pozostanie bez znaczenia. Belgowie będą chcieli się zrehabilitować w oczach kibiców i wyjdą na nas bardziej zmotywowani. Gdyby z kadrą "Oranje" wynik był dla nich lepszy, to zagraliby na większym luzie i łatwiej byłoby im o pomyłki. A tak będą spięci i skupieni, a to, że dysponują lepszymi piłkarzami, jest rzeczą oczywistą - ocenił Kosowski.
- Szukam w tym pozytywów i znajduję. Mecze z takim rywalem, będącym pod presją, są idealnym przygotowaniem do mundialu. W tym spotkaniu trener Michniewicz może popracować nad taktyką i szlifowaniem gry z kontry - dodał.
Kosowski na łamach "Przeglądu Sportowego" przyznał, że nie jest zwolennikiem wspólnej gry Roberta Lewandowskiego i Adama Buksy. Prawdopodobnie na mecz z Belgią Czesław Michniewicz deleguje do gry tylko napastnika Bayernu Monachium.
- Nasza taktyka musi być oczywiście skrojona pod jednego piłkarza. To wokół Roberta Lewandowskiego trzeba budować zespół na MŚ. Wątpliwe jest więc, by od pierwszych minut zagrał Adam Buksa, bo obok Lewego nie ma dla niego miejsca - stwierdził.
- Ciekawi mnie, jak selekcjoner zestawi środek pola. Z Walią widzieliśmy trójkę Grzegorz Krychowiak, Mateusz Klich i Jacek Góralski. Z całym szacunkiem dla nich, ale miejsca na boisku starczy tylko dla dwóch. A są jeszcze przecież Szymon Żurkowski, kontuzjowany obecnie Jakub Moder i Krystian Bielik. Czesław Michniewicz ma więc kłopot bogactwa, ale oby miał tylko takie problemy - zakończył.