Kamil Glik szczęśliwy po meczu z Anglią. "Wróciła stara reprezentacja. W naszej twierdzy nigdy nie przegramy"
Kamil Glik był jedną z wiodących postaci reprezentacji Polski podczas spotkania z Anglią. Obrońca Benevento w rozmowie z "TVP Sport" nie ukrywał radości z wywalczonego w środę punktu.
W końcówce spotkania na twarzy doświadczonego stopera pojawił się grymas bólu. Wygląda jednak na to, że Glik nie doznał poważnego urazu i będzie mógł grać w kolejnych spotkaniach.
- Mam nadzieję, że z kolanem wszystko będzie w porządku. Poczułem przeprost, przeszedł mi prąd przez całą nogę. Wydaje mi się, że ostatecznie skończyło się na strachu, a nie na kontuzji. Więcej będzie można powiedzieć dopiero jutro - przyznał Glik w rozmowie z "TVP Sport".
- Wszystkich ten mecz dużo kosztował. Nie zabrakło nam tego, z czego byliśmy znani - charakteru. Można powiedzieć, że wróciła ta stara reprezentacja. W miarę dobrze graliśmy w defensywie. Czystego konta nie udało nam się zachować, ale Anglicy też nie mieli stuprocentowych sytuacji - ocenił.
- Możemy być zadowoleni. Narodowy to nasza twierdza, gdzie chyba już nigdy nie przegramy. Na pewno się bardzo cieszymy - podkreślił.
- Ostatni mecz tutaj przegraliśmy w 2013 roku. Wszystkie reprezentacje, które tu przyjeżdżają, wiedzą, że Polska może jakościowo nie gra wielkich meczów, ale na pewno nie brakuje w niej charakteru. Dzisiaj właśnie tak było - dodał.
- Mamy dwa spotkania w październiku, dwa w listopadzie. Finałowy mecz z Węgrami zagramy właśnie tutaj. Jedziemy dalej, to fajny punkt i moment dla drużyny - zakończył.