Kamil Glik nadal ma żal do Smudy

Z reprezentacją Polski wywalczył właśnie awans na francuskie EURO. Ale w barwach biało-czerwonych mógł zrobić więcej - "Przeglądowi Sportowemu" Kamil Glik opowiedział, że wspomnienia związane z kadrą ma również mniej pozytywne.
Obrońca wciąż nie pogodził się z faktem, że w powołaniach pomijał go były selekcjoner, Franciszek Smuda: - Skłamałbym, gdybym powiedział, że nie czuję do niego o to żalu. Zadra pozostała. Uważam, że byłem wtedy po udanym sezonie. Grałem w Serie B, ale wywalczyłem awans w bardzo dobrym stylu. Byłem w formie. Zasłużyłem na powołanie, ale się go nie doczekałem.
- Czułem się trochę niedoceniany. Nie wiem, dlaczego, ale u każdego selekcjonera zaczynałem od zera. U Smudy od początku do końca miałem pod górkę, Waldemar Fornalik też na starcie nie widział mnie w składzie. U Adama Nawałki było podobnie. Na pierwsze zgrupowanie nie dostałem powołania - dodał lider naszej reprezentacyjnej defensywy.