John Terry wspomina słynny rzut karny z finału Ligi Mistrzów. "Strzelałem jak Panenka"
W 2008 roku londyńska Chelsea była o krok od triumfu w Lidze Mistrzów. O wyniku finału z Manchesterem United decydowały rzuty karne, a o wszystkim mógł przesądzić strzał Johna Terry'ego. Po latach kapitan "The Blues" wspomina to uderzenie. Przyznał, że na treningach decydował się na zupełnie inne uderzenia.
W 2008 roku w Moskwie doszło do angielskiego finału Champions League. Manchester United mierzył się w nim z Chelsea. "Czerwone Diabły" objęły prowadzenie po golu Cristiano Ronaldo, ale jeszcze przed przerwą wyrównał Frank Lampard. O wszystkim rozstrzygnął dopiero konkurs rzutów karnych.
W nim pomylił się Ronaldo i Chelsea miała ogromną szansę na zwycięstwo, gdy w piątej serii "jedenastek" do futbolówki podszedł John Terry. Kapitan "The Blues" poślizgnął się jednak tuż przed strzałem i w efekcie nie trafił do siatki. Jak sam przyznał, wspominając tamte wydarzenia, na treningach ćwiczył wielokrotnie uderzenia w stylu Panenki. W finale się na to jednak nie zdecydował.
- Podczas przygotowań do finałów ćwiczysz karne. Bierzesz piłkę i przechodzisz od połowy boiska, wypracowujesz rutynę. Robiliśmy to przez dwa tygodnie na boisku treningowym, a ja często strzelałem jak Panenka, wrzucając piłkę do środka - opowiada Terry.
Kapitan Chelsea do dziś nie może do końca pogodzić się z tamtymi wydarzeniami. Jego złość jest tym większa, że gdy cztery lata później "The Blues" sięgnęli po wymarzone trofeum, Terry nie mógł zagrać w finale ze względu na kartki.