"Jeśli sędzia to robi, to sprawa staje się skomplikowana". Kapitan Fiorentiny żali się po meczu z Lechem
Lech napędził strachu Fiorentinie w rewanżowym ćwierćfinale Ligi Konferencji. Kapitan Włochów po meczu żalił się na sędziego.
Po pierwszym meczu wydawało się, że jest po sprawie. Lech przegrał u siebie 1:4. W rewanżu prowadził już jednak 3:0, co dawało mu dogrywkę. Ostatecznie wygrał, ale tylko 3:2. Z europejskimi pucharami pożegnał się w naprawdę dobrym stylu.
Gospodarze po meczu zgłaszali pretensje do sędziego Rade Obrenovicia. Po wielu jego decyzjach na boisku robiło się nerwowo.
- Jeśli sędzia przyznaje rzuty wolne tylko jednej drużynie, to sprawa staje się skomplikowana. Nie lubię rozmawiać o sędziach, ale mecz wyglądałby inaczej, gdyby piłkarz Lecha dostał czerwoną kartkę za faul na Riccardo Sottilu - komentował Biraghi.
Kapitan Fiorentiny nawiązał do sytuacji z pierwszej połowy, gdy mający żółtą kartkę Alan Czerwiński sfaulował rozpędzonego rywala. Sędzia oszczędził piłkarza Lecha, ale jeszcze w pierwszej połowie z boiska zdjął go John van den Brom.
- Sędziowanie to jednak tylko część gry. Gdy przegrywa się 0:3, to można się obawiać, że stanie się coś niewyobrażalnego. Przeanalizujemy to. Przegraliśmy, ale to wystarczyło do awansu - podsumował Biraghi.
Fiorentina w półfinale Ligi Konferencji zmierzy się z FC Basel. Pierwszy mecz odbędzie się 11 maja we Włoszech.