Jerzy Dudek wspomina mecz z Manchesterem United. "Do tej pory nie potrafię wytłumaczyć, jak to się stało"

Jerzy Dudek wspomina mecz z Manchesterem United. "Do tej pory nie potrafię wytłumaczyć, jak to się stało"
Lukasz Sobala / PressFocus
Jerzy Dudek w najnowszym felietonie dla "Przeglądu Sportowego" skomentował wczorajsze starcie Liverpoolu z Manchesterem United. Wrócił też do czasów, gdy sam brał udział w pojedynkach "The Reds" z "Czerwonymi Diabłami".
Wczorajszy hit Premier League nie dostarczył spodziewanych emocji. Na Anfield padł bezbramkowy remis. Dzięki temu wynikowi podopieczni Ole Gunnara Solskjaera zachowali pozycję lidera.
Dalsza część tekstu pod wideo
- Rzadko się zdarza, aby zarówno Liverpool, jak i MU były w równie dobrej formie. Jedni i drudzy mają szansę na mistrzostwo. Manchester odpadł z Ligi Mistrzów, ale teraz świetnie wygląda w Premier League. Niedawno Ole Gunnar Solskjaer mógł być zwolniony, a teraz ma szansę na tytuł, co tylko pokazuje piękno piłki nożnej - ocenił.
Były polski bramkarz przed laty miał okazję brać udział w rywalizacji "Czerwonych Diabłów" z "The Reds". Tamte spotkania pamięta do dziś. W jednym z nich popełnił fatalny błąd.
- Do tej pory nie potrafię wytłumaczyć, jak to się stało, że Diego Forlan zdobył bramkę. Carragher zagrywał mi piłkę głową, oślepiło mnie słońce, futbolówka przetoczyła się najpierw przez moje ręce, a potem między nogami. Forlan trafił do pustej bramki. Doszło wtedy do mojej osobistej tragedii. Przegrany mecz z mojej winy, z takim rywalem na Anfield Road! - dodał.
W trudnej sytuacji Dudek mógł jednak liczyć na wsparcie. Rękę do niego wyciągnął trener Gerard Houllier. Polak znów dostał szansę i wykorzystał ją w najlepszy możliwy sposób.
- Muszę przyznać, że fani "The Reds" bardzo mi pomogli. Nie grałem półtora miesiąca, aż do momentu słynnego meczu w finale EFL Cup, gdzie rywalem był właśnie Manchester United. Przyszedł do mnie trener Gerard Houllier i powiedział, że widział, jak ciężko pracuję na drugą szansę. Czułem na sobie dużą odpowiedzialność i miałem ciarki na plecach - zaznaczył.
- Wiedziałem, że muszę się zrehabilitować. Miałem kilkanaście godzin do tego, żeby przygotować się mentalnie. Pamiętam do dziś słowa trenera przed meczem w szatni: „Jerzy back in business". I faktycznie wróciłem w dobrym stylu, zostałem uznany za najlepszego piłkarza meczu, do dzisiaj mam statuetkę z tego spotkania. Wygraliśmy 2:0. To był jeden z lepszych momentów w mojej karierze - podsumował.
Redakcja meczyki.pl
Daniel Makarewicz18 Jan 2021 · 08:00
Źródło: Przegląd Sportowy

Przeczytaj również