Jerzy Dudek opisał wielkie problemy przed finałem LM. "Godzinę szukaliśmy wejścia. Wszystko było zablokowane"

Jerzy Dudek opisał wielkie problemy przed finałem LM. "Godzinę szukaliśmy wejścia. Wszystko było zablokowane"
Lukasz Sobala / PressFocus
Paryski finał Ligi Mistrzów pełen był problemów organizacyjnych. Na własnej skórze doświadczył ich między innymi Jerzy Dudek. Opisał to na łamach "Przeglądu Sportowego".
Były reprezentant Polski w przeszłości bronił zarówno barw Liverpoolu, jak i Realu Madryt. Nie mogło go więc zabraknąć na finale Ligi Mistrzów, w którym mierzyły się właśnie te drużyny. W Paryżu doświadczył jednak sporych problemów.
Dalsza część tekstu pod wideo
- Jeśli chodzi o skandal związany z organizacją meczu i opóźnieniem jego rozpoczęcia, to muszę przyznać, że także tego doświadczyłem. Godzinę szukaliśmy odpowiedniego wejścia na stadion, bo wszystko było zablokowane, autobusy i samochody stały, nie szło w żaden sposób dojechać na obiekt. Praktycznie każdy z byłych piłkarzy, który dostał zaproszenie na mecz, musiał iść w tłumie kibiców, co było w sumie ciekawym doświadczeniem - opowiada Dudek.
- Wszyscy szli w jednym kierunku w towarzystwie głośnych śpiewów. Szliśmy od strony kibiców Liverpoolu, których było mnóstwo. Dwukrotnie była szturmowana brama, ale wbrew pozorom to nie fani "The Reds", ale też ludzie z Paryża chcieli się przedostać do kolejnej strefy, bo, żeby wejść na trybuny, dwukrotnie trzeba było pokazać wejściówkę. A policja w chwili zagrożenia także reaguje bardzo szybko, żeby w zarodku ugasić pożar i opanować sytuację, stąd użycie gazu łzawiącego w kierunku prowokatorów - opisał.
Na łamach "Przeglądu Sportowego" Dudek przyznał, że spora część biletów została skradziona kibicom, którzy je kupili. Sam golkiper już wcześniej był przed tym ostrzegany przez przedstawicieli "The Reds".
- To spowodowało, że czasem do ucieczki zmuszeni byli rodzice z dziećmi, co nie było miłym widokiem. Finał w Paryżu był pełen problemów, bo docierały do mnie informacje, że ludzie siedzący blisko mnie weszły na stadion, pokazując fotokopie swoich biletów czy zaproszeń - dodał.
- Te fizyczne zostały im skradzione, potem były pewnie sprzedawane i pewnie podobnie było z biletami innych kibiców. Gdy odbierałem zaproszenie z Liverpoolu, otrzymałem instrukcję, aby nie pokazywać go w tłumie, żeby mieć je dobrze schowane i żeby być ostrożnym - zakończył.
Redakcja meczyki.pl
Maciej Pietrasik29 May 2022 · 21:50
Źródło: Przegląd Sportowy

Przeczytaj również