Jednak nie Chiny? Przyszłość Andresa Iniesty wciąż niepewna

Andres Iniesta pożegnał się z Barceloną, ale wciąż nie wiadomo, w jakim klubie zagra w przyszłym sezonie. Niewykluczone, ze w Azji, ale nie w Chinach, jak wcześniej informowano, lecz w Japonii.
Jeszcze do niedawna wydawało się, że Iniesta trafi do chińskiego klubu Chonquing Dandgai Lifan. W mediach pojawiały się nawet szczegóły jego rzekomego kontraktu. Umowa miała opiewać przez trzy sezony, gwarantować piłkarzowi 27 mln euro rocznych zarobków oraz zobowiązywać klub do kupienia sześciu milionów butelek wina z należącej do piłkarza winnicy. Łącznie Iniesta na grze w Chinach miał zarobić 117 mln euro.
Miał, ale wygląda na to, że jednak nie zarobi. Na stronie internetowej Chonquing Dandgai Lifan pojawił się krótki komunikat, z którego treści wynika, że klub wycofał się z transakcji.
- W nawiązaniu do spekulacji na temat transferu Andresa Iniesty klub przypomina, że będzie prowadził racjonalne inwestycje. Nie będziemy się sprzeciwiać polityce wydatków wprowadzonej przez Chiński Związek Piłki Nożnej oraz zakłócać rynku transferowego. Będziemy pogłębiać współpracę z Andresem Iniestą, co nie znaczy, że dołączy do nas jako piłkarz - czytamy w oświadczeniu.
Gdzie zatem trafi doświadczony pomocnik? Na razie wiadomo tylko tyle, że nie będzie grał w Europie. Hiszpańskie media twierdzą, że zainteresowane usługami Iniesty są kluby z Kataru, Stanów Zjednoczonych i Japonii. O tym ostatnim kierunku poinformowało Radio Katalonia. Według niego Iniesta rozmawia z Vissel Kobe, którego właścicielem jest Hiroshi Mikitani, szef firmy Rakuten, sponsora FC Barcelony.