Jarosław Kołakowski zrobi z Arki Gdynia przechowalnię dla swoich piłkarzy? Agent tłumaczy plan na klub

Formalnie nowym właścicielem Arki została firma należąca do Michała Kołakowskiego, który ma się zająć zarządzaniem klubem od strony prawno-administracyjnej. W kwestiach sportowych ma doradzać jego ojciec Jarosław, prężnie działający agent piłkarski, który reprezentuje m.in. Kamila Glika.

Transakcja wywołała olbrzymie emocje. - Będziemy mieli w polskiej piłce klub którym będzie rządził aktywny na rynku menedżer piłkarski. Dla zachowania pozorów będziemy udawać że właścicielem klubu jest jego syn - skomentował Szymon Jadczak z TVN.

Sam Jarosław Kołakowski zapewnia, że nie zamierza "parkować" w Arce swoich zawodników. Deklaruje, że chce pomóc w zbudowaniu w Gdyni solidnego, dobrze funkcjonującego klubu.

- Moim celem jest zrobienie z Arki klubu poukładanego, z długofalowym planem - deklaruje Kołakowski w rozmowie z Weszlo.com. - Nie chcę składać niesamowitych obietnic. Logika – to jest słowo-klucz. Chcę logicznych posunięć. Chcę, by całe środowisko gdyńskie miało poczucie, że będziemy dokonywać ruchów na miarę. Mądrych, co ważne sprytnych, z przyszłością - dodał.

- Nie mam w Arce ani jednego swojego zawodnika. W ogóle ściąganie swoich piłkarzy, którzy ci realnie nie pomogą w klubie, nie spełniają kryteriów, jest nielogiczne. Po co to robić? - pyta agent.

Gdyński klub jest bardzo poważnie zagrożony spadkiem z Ekstraklasy. Na razie zajmuje w niej piętnaste miejsce - do bezpiecznej pozycji traci sześć punktów.

- Jak Arka spadnie do I ligi to z mojej perspektywy nic się nie zmieni. Będzie trzeba ją wprowadzić z powrotem do Ekstraklasy, zbudować coś od nowa, zgodnie z nową koncepcją - zapewnia Kołakowski.