Jan Tomaszewski w swoim stylu apeluje do działaczy. "Lepiej rozmawiać przy zielonym stoliku niż na trumnach"

Jan Tomaszewski skomentował wpływ pandemii koronawirusa na świat sportu. - Lepiej rozmawiać przy zielonym stoliku niż na trumnach - mówił w rozmowie ze "SportoweFakty WP".
Rozgrywki sportowe niemal na całym świecie został wstrzymane z powodu rosnącego zagrożenia spowodowanego koronawirusem. Na przyszły rok przełożono chociażby mistrzostwa Europy w piłce nożnej czy igrzyska olimpijskie. UEFA - w przeciwieństwie do MKOl - szybko ogłosiła swoją decyzję.
- UEFA od razu rozwiązała problem bez zbędnego zastanawiania się. Ale nie może być w ten sposób, jak mówią jacyś japońscy dyletanci, że wszystko będzie w porządku i igrzyska odbędą się w tym roku. Czy oni naprawdę upadli na głowę z tą komercją? Bo im się zmarnują wioski olimpijskie. A ja mam to w dupie! I proszę to napisać. Mam w dupie ich wioskę i ich obiekty. Jak tam jedna osoba straciłaby życie, to warto to wszystko zburzyć - wypalił były golkiper.
Tomaszewski odniósł się do sytuacji w PKO Ekstraklasie. Tam rywalizacja jest wstrzymana do 26 kwietnia.
- Ja wiem jedno - dopóki nie będzie szczepionki na koronawirusa, nie pójdę na żaden stadion. A jako zawodnik nie wziąłbym udziału w żadnym treningu - przyznał.
- Bo sytuacja jest nieprawdopodobna. Drużyna Zbigniewa Bońka do spółki z Ekstraklasą powinny zakończyć rozgrywki już teraz. Chyba lepiej rozmawiać przy zielonym stoliku niż na trumnach. Jak słyszę, że przerwanie rozgrywek na dobre będzie nie fair, to chciałbym, żeby ci wszyscy, którzy tak mówią, wzięli odpowiedzialność choć za jednego człowieka, który zachoruje na stadionie - zakończył.