Jakub Arak cieszy się z sukcesów w Rakowie Częstochowa. "To wspaniałe uczucie"
Jakub Arak w lutym tego roku przeszedł z Lechii Gdańsk do Rakowa Częstochowa. W rozmowie z oficjalną stroną klubu z Trójmiasta napastnik podsumował pierwsze miesiące w nowym otoczeniu.
26-latek z klubem z Częstochowy zdążył już wywalczyć Puchar Polski. Miał spory udział w wywalczeniu trofeum, bo trafił do siatki w półfinałowym spotkaniu z Cracovią. Jak dotąd był to jego jedyny gol w Rakowie.
- To wspaniałe uczucie, gdy zwieńczeniem starań sportowca jest zdobycie trofeum. Tak się złożyło, że kluby, w których byłem, od 3 lat z rzędu grają w finale Pucharu Polski. To był jednak dopiero pierwszy finał, w którym mogłem zagrać. Tym bardziej doceniam naszą wygraną, że od trzech sezonów trudniej jest dojść do finału. Rozgrywa się tylko jeden mecz i w takiej sytuacji łatwo o potknięcie, bo nie ma kiedy odrobić ewentualnych błędów z pierwszego spotkania - powiedział Arak w rozmowie z oficjalną stroną Lechii.
- Być może dzięki temu było mi łatwiej w finale, bo po każdej porażce trzeba się podnieść. Słowo rehabilitacja nawet w tym przypadku gra pierwszoplanową rolę. Po długim czasie zmagania się z kontuzjami, przyszedł czas rehabilitacji najpierw w gabinetach fizjoterapeutów, a teraz na boisku - podkreślił.
- Na pewno bardzo się cieszyłem, bo pomogłem drużynie i awansowaliśmy do finału. To był nasz cel na 100-lecie klubu. Dla mnie ten mecz miał podwójne znaczenie, bo 2 lata wcześniej na tym samym boisku, nawet w tym samym polu karnym zerwałem więzadła krzyżowe. Teraz się podniosłem i spiąłem to klamrą. Czułem radość, bo w ostatnim czasie nie było łatwo, ale teraz powinno być z górki – przynajmniej pod kątem zdrowia - dodał.
- Fizycznie czuję się bardzo dobrze, ale specyfika pracy i założenia taktyczne tutaj są inne. Musiałem się zaadaptować, ale sama przerwa nie miała dla mnie większego znaczenia. Na pewno jest to również zasługa dużej pracy, którą wykonaliśmy w Gdańsku z fizjoterapeutami i sztabem szkoleniowym. W Lechii po powrocie po kontuzji zagrałem kilka meczów i czułem się coraz lepiej. Efekty tej pracy widać teraz w Rakowie - przyznał.
- Jeśli chodzi o intensywność, to treningi są porównywalne. Na pewno różni się taktyka, bo Raków od 5 lat gra trzema obrońcami z tyłu, przez co system gry jest zupełnie inny. To się przekłada na inny sposób gry w obronie, ataku, przy przejściach. Na pewno jednak cieszę się, że w ostatnich latach trafiam na dobrych fachowców i profesjonalistów, bo każdy z nich wnosi coś do mojego rozwoju - zakończył.