Jako 18-latek podbijał Ekstraklasę. A teraz? Kosmiczny zjazd
Z Ekstraklasą od razu przywitał się golem, a po dobrym sezonie otarł się nawet o transfer za granicę. Jego kariera nie potoczyła się jednak tak jak powinna. Były wielki talent Jagiellonii Białystok niedawno spadł z innym zespołem do II ligi.
Na początku sezonu 2019/20 Bartosz Bida zanotował oficjalny debiut na boiskach Ekstraklasy. Był to debiut wymarzony, bo już po upływie sześciu minut młody zawodnik trafił do siatki, a jego Jagiellonia ograła Arkę Gdynia 3:0.
W kolejnych miesiącach utalentowany piłkarz regularnie łapał się do drużyny prowadzonej przez Ireneusza Mamrota. W całym sezonie rozegrał 25 spotkań, zanotował pięć bramek i dwie asysty.
Po zakończeniu rozgrywek do Jagiellonii zaczęły spływać pierwsze oferty za Bidę. Jak informował portal Przegląd Sportowy Onet, piłkarz trafił na listę życzeń Genku oraz Gentu, które regularnie grają w europejskich pucharach. Białostocki klub nie zgodził się jednak na sprzedaż napastnika.
Wygląda na to, że decyzja o odrzuceniu ofert za swojego wychowanka była sporym błędem "Dumy Podlasia". Mimo że ten w międzyczasie rozegrał pięć spotkań w młodzieżowej reprezentacji Polski, wraz z upływem czasu zaczął tracić na jakości. Na jego drodze stawały kłopoty zdrowotne.
Coraz większe problemy sprawiły, że nie tylko nie zdołał wyjechać z Polski, ale przede wszystkim został skreślony przez Jagiellonię. Wygasający w czerwcu 2023 roku kontrakt Bidy nie został przedłużony. Na zasadzie wolnego transferu przeniósł się on do Podbeskidzia Bielsko-Biała.
Przenosiny do Fortuna 1 Ligi nie będą jednak dobrze przez niego wspominane. Po bardzo nieudanym sezonie popularni "Górale" spadli do II ligi. Bida zanotował zaś nie najlepszy sezon pod względem indywidualnym. Zdobył sześć bramek w 30 meczach.
Swego czasu serwis Transfermarkt.de wyceniał Bidę na dwa miliony euro. Dziś jego wartość jest blisko 10 razy niższa i wynosi zaledwie 250 tysięcy euro. Nie wiadomo, gdzie dawny talent zagra w następnym sezonie.