"Jak na podwórku". Kosowski podsumował mecz Lecha z Fiorentiną. Gorzkie słowa o całej polskiej piłce

Kamil Kosowski podsumował występ Lecha Poznań w pierwszym meczu z Fiorentiną (1:4) w ćwierćfinale Ligi Konferencji. - Ten mecz pokazał, w jakim miejscu znajduje się nasza liga - uważa były kadrowicz.
Lech jest pierwszą polską drużyną od ponad 30 lat, która dotarła na ten etap międzynarodowej rywalizacji. Zderzenie z Fiorentiną okazało się jednak bolesne. Dwumecz został rozstrzygnięty już w Poznaniu.
Wysoka porażka Lecha sprowokowała Kosowskiego do wyrażenia opinii na temat poziomu Ekstraklasy. Ta, co oczywiste, nie była zbyt dobra.
- Ten mecz pokazał, w jakim miejscu znajduje się nasza liga. Chodzi przede wszystkim o fizyczność i intensywność, bo po pierwszym kwadransie Lech łapał oddech. Poznaniacy nie zagrali słabego meczu, ale na dziś Ekstraklasa jest w zupełnie innym miejscu niż Włosi, co pokazali w czwartek. Fiorentina to dziewiąty zespół Serie A, więc nie powinien być za mocny dla Mistrza Polski. Różnica pomiędzy obiema drużynami była zdecydowanie za duża, a przyjezdni kontrolowali to spotkanie - podsumował Kosowski w "Przeglądzie Sportowym".
Były kadrowicz często dość lekceważąco wypowiadał się o grze Lecha w tej edycji europejskich pucharów. Ligę Konferencji określał mianem "Pucharu Biedronki". Kwestionował też klasę Bodo/Glimt i Djurgardens, z którym poznaniacy mierzyli się w fazie pucharowej.
Spotkanie z Fiorentiną było pewnego rodzaju egzaminem dojrzałości. Kosowski twierdzi, że obnażył on przede wszystkim grę defensywą mistrza Polski.
- Lech nie powinien pozwolić sobie na stratę czterech goli, a przy trzecim trafieniu Włochów mistrz Polski zupełnie oddał pole gry rywalom, jak na podwórku. W tym meczu posypało się wszystko. Cieszmy się, że Lech awansował aż do ćwierćfinału Ligi Konferencji, ale ten obraz jest nieco zniekształcony przez klasę rywali, z jakimi mierzył się we wcześniejszych fazach turnieju - podsumował Kosowski.