"Jak ktoś pisze, że nie kupił biletu, to nie znaczy, że nikt nie kupił". PZPN tłumaczy się z afery

Afera z dostępnością biletów na finał Pucharu Polski wciąż emocjonuje fanów Legii Warszawa i Pogoni Szczecin. Teraz głos w sprawie zabrał Tomasz Kozłowski, dyrektor komunikacji i mediów PZPN.
Finał Pucharu Polski zaplanowano na 2 maja. O trofeum zmierzą się Pogoń Szczecin i Legia Warszawa, które mają duże grupy kibiców w całej Polsce.
Nic więc dziwnego, że zainteresowanie biletami na mecz było wielkie. Wielkie na tyle, że wejściówek nie wystarczyło dla kilkudziesięciu tysięcy fanów. W mediach społecznościowych pojawiały się krytyczne komentarze, które podkreślały, że problemem była nie tyle mała liczba biletów, co niemożność przebicia się przez system sprzedaży. O szczegółach pisaliśmy TUTAJ.
Niedługo później PZPN odpowiedział na zadane przez nas pytania. Zasłaniał się atakiem botów, a także problemami przy organizacji koncertów Pitbulla czy Quebonafide. Więcej na ten temat znajdziecie TUTAJ.
Teraz głos w sprawie zabrał Tomasz Kozłowski. Szef komunikacji i mediów PZPN botami już się nie zasłaniał, natomiast podkreślał skalę zapotrzebowania i zmieniony sposób dystrybucji. Na koniec zaś stwierdził, że ktoś przecież bilety kupić musiał, pula z otwartej sprzedaży się wyczerpała.
- Zainteresowanie było gigantyczne. Kilka tysięcy biletów, które były w otwartej sprzedaży, chciało w jednym momencie kupić 200 tysięcy ludzi. Siłą rzeczy - tych, którzy bilety kupili, było mniej - stwierdził w Kanale Sportowym.
- Liczby te wynikały z tego, że zwiększyliśmy pulę biletów dla klubów na prośbę Legii, Pogoni, środowisk kibicowskich. Otrzymają one po 16 tysięcy do własnej dystrybucji. Oprócz tego mamy WZPN, partnerów, sponsorów. Bilety tym podmiotom zostały przekazane - dodał.
- Jeśli widać aukcje, na których ktoś próbuje sprzedawać bilety po wyższej cenie, to zachęcam, aby pytać organy ścigania, czy monitorują taką aktywność, czy przyglądają się sprawie. (...) My nie jesteśmy w stanie monitorować całego internetu. Jeśli były problemy z kupieniem biletu, już po dodaniu do koszyka, to w imieniu związku przepraszam kibiców. Jeżeli ktoś pisze na Twitterze albo na Facebooku, że nie kupił biletów na finał Pucharu Polski to nie znaczy, że nikt ich nie kupił, tych biletów było mało do sprzedaży - podsumował Kozłowski.