Jak „Fryzjer” ustawił finał Pucharu Polski. Czarna karta w historii polskiej piłki
Wszechobecna korupcja, siejąca spustoszenie w polskich ligach w latach 90. i na początku XXI w., na zawsze pozostanie czarną kartą w historii naszego futbolu. W ustawianie spotkań zamieszani byli piłkarze, członkowie sztabu szkoleniowego, sędziowie, obserwatorzy i działacze, na czele ze słynnym „Fryzjerem”. Przypomnijmy, jak doszło do jednego z najbardziej zuchwałych przekrętów – w finale Pucharu Polski w 1998 r.
Młodsi kibice mogą być lekko zdziwieni, ale w finale krajowego pucharu w 1998 r. zagrały Amica Wronki i Aluminium Konin. Pierwszy z zespołów, po fuzji z Lechem Poznań w 2006 r., przestał istnieć, a drużyna z Konina od 2008 r. występuje pod historyczną nazwą Górnik i obecnie gra na czwartym szczeblu rozgrywkowym.
Wspomniany finał zakończył się imponującym wynikiem 5:3 po dogrywce dla Amiki, ale nie z powodu efektownych goli zapadł w pamięć fanów. Nikt nie ukrywa, że na rezultat spotkania wpłynął Ryszard Forbrich – „Fryzjer”, główna postać afery korupcyjnej i człowiek, od którego wiele zależało w polskiej piłce.
Skromny fryzjer z Wronek
Jak to się stało, że właściciel niewielkiego zakładu fryzjerskiego w jedenastotysięcznych Wronkach rządził i dzielił polskim futbolem? Szlify w roli działacza piłkarskiego pobierał w Olimpii Poznań, którą kierował wówczas śp. Edmund Sikora, pułkownik Milicji Obywatelskiej. Forbrich był pilnym i pojętnym uczniem. W 1990 r. pojawił się w wiejskim klubie Czarni Wróblewo, a dwa lata później pod jego okiem powstała Amica Wronki. Nowy twór utworzono z połączenia drużyny z Wróblewa oraz Błękitnych Wronki.
Amica w błyskawiczny sposób, rok po roku, zaliczała kolejne awanse, aż w końcu dotarła do najwyższej ligi. „Fryzjer”, najpierw jako kierownik, a później menadżer klubu, miał na to spory wpływ. Można powiedzieć, że rósł razem ze swoim klubem. W zbudowaniu odpowiedniej pozycji w środowisku pomogła mu też działalność w wielkopolskim oddziale PZPN.
Ujawniona w latach dwutysięcznych afera korupcyjna pokazała, że Forbrich latami wpływał na obsadę sędziowską, noty, awanse oraz spadki zarówno arbitrów, jak i drużyn. Niekiedy ustawiał całe kolejki ligowe. O jego znajomościach i wronieckiej gościnności krążyły legendy. „Fryzjer” jednym telefonem potrafił załatwić wszystko. A zanim opinia publiczna dowiedziała się o jego prawdziwej twarzy, cieszył się popularnością. Zdobywał nawet nagrody dla... najlepszego działacza.
Amica prawdopodobnie nigdy by nie powstała i nie osiągnęła żadnych większych sukcesów, gdyby nie Forbrich, którego wpływy we Wronkach wygasły dopiero w 2000 r. Dwa lata po niesławnym finale Pucharu Polski, do którego droga Amiki nie była usłana różami. W trzech z czterech starć rozegranych po drodze do decydującego spotkania, piłkarze potrzebowali dogrywki, by awansować. Ze śledztwa ws. afery korupcyjnej wynikło, że „Fryzjer” załatwił awans do finału poprzez ustawienie półfinałowego meczu z GKS-em Bełchatów, w którym Amica przegrywała do 83. minuty.
Słynny mecz za 150 tysięcy
W dniu 13 czerwca 1998 r. na Stadionie Miejskim w Poznaniu pojawiło się 10 tys. widzów. Amica była niewątpliwym faworytem w pojedynku z grającym poziom niżej Aluminium Konin. Drugoligowiec szybko jednak udowodnił, że chce wykorzystać niepowtarzalną szansę. Zawodnicy z Konina w 33. minucie prowadzili 2:0, co oczywiście nie uśmiechało się „Fryzjerowi”. I choć przed przerwą Amica zdołała doprowadzić do wyrównania, to właśnie pomiędzy obydwoma połowami miał znów wkroczyć do akcji.
Sędzia Marek Kowalczyk kartkował koninian raz za razem, a w 78 min. wyrzucił z boiska z błahego powodu Andrzeja Jaskota. Dodajmy: trzy minuty po tym, jak Aluminium strzeliło trzeciego gola. Piłkarze Amiki, grając w przewadze jednego piłkarza, wyrównali w 88 min., a w dogrywce zdobyli dwie kolejne bramki i wygrali puchar. Wszystko przy akompaniamencie głosów wściekłych fanów z Konina, którzy skandowali do arbitra z Lubelszczyzny m.in.: „pojedziemy do Lublina i spalimy skur****na”.
Wybuchł skandal, a PZPN zawiesił sędziego Kowalczyka na... trzy miesiące. Środowisko nie miało wątpliwości, że doszło do zuchwałego, bezczelnego przekrętu na oczach tysięcy kibiców.
- To był słynny mecz. Nie mam wątpliwości, że to był mecz ustawiony. Słyszałem, że tam była niejaka licytacja między tymi dwoma klubami, kto da więcej sędziemu. (…) Na sędziego poszło wtedy z Amiki 150 tys. zł. (…) To organizował „Fryzjer” - opowiadał w 2009 r. prokuratorom Paweł Kryszałowicz, były reprezentant Polski i uczestnik tamtego spotkania.
Zmiany w polskim prawie, wprowadzające zapis o karaniu za korupcję w sporcie, weszły w życie 1 lipca 2003 r. Z tego powodu nikt nigdy realnie nie odpowiedział za „fryzjerski” finał z 1998 r.. Amica Wronki w ogóle nie została ukarana za proceder korupcyjny, bo nie wykazano ustawiania spotkań przez ten klub w 2003 r. i później. Forbricha wówczas we Wronkach dawno nie było, ale jego wpływ na ligowy futbol trwał aż do momentu zatrzymania jako głównego podejrzanego w aferze korupcyjnej. Choć „Fryzjer” po prawomocnym wyroku spędził za kratkami trzy lata i wyszedł na wolność pod koniec 2013 r., inne procesy, w których też jest oskarżonym, wciąż trwają.
Mateusz Hawrot