Jagiellonia miała totalnego kozaka. Tego powrotu wszyscy jednak żałowali

Jagiellonia miała totalnego kozaka. Tego powrotu wszyscy jednak żałowali
PAWEL JASKOLKA / pressfocus
Jego pierwsza przygoda w Ekstraklasie była tak udana, że do dziś jest uznawany za jednego z najlepszych obcokrajowców w historii ligi. Nie wszystko poszło jednak zgodnie z planem.
Dani Quintana do dziś jest ciepło wspominany przez fanów Jagiellonii Białystok. Od samego początku swojej kariery w stolicy Podlasia był bowiem wiodącą postacią zespołu.
Dalsza część tekstu pod wideo
Wcześniej pierwsze kroki w piłkarskiej karierze Quintana stawiał w młodzieżowych zespołach Valencii. Do Polski trafił zaś z trzeciej ligi hiszpańskiej, a więc bardzo popularnego kierunku wśród klubów Ekstraklasy.
Przed transferem do Jagiellonii, który doszedł do skutku na początku 2013 roku, błyskotliwy piłkarz grał w Gimnasticu de Tarragona. Jego liczby w tym zespole jednak nie porywały. W 20 meczach strzelił dwa gole. Wcześniej nie błyszczał też w Olimpicu Xativa i AD Huracan. Dużo lepiej szło mu w Polsce.
Na pierwsze bramki Quintany w barwach "Dumy Podlasia" nie było trzeba długo czekać. W swoim drugim meczu wpisał się na listę strzelców przeciwko Lechii Gdańsk. Tydzień później powtórzył zaś ten wyczyn w starciu z Zagłębiem Lubin. W pół roku uzbierał cztery gole i trzy asysty.
Jeszcze lepiej Hiszpan poczynał sobie w sezonie 2013/14. W jego dorobku znalazło się 35 występów, 15 bramek oraz 12 asyst. Pomocnik Jagiellonii był jednym z tych graczy, dla których przychodziło się na stadiony. Doskonała technika sprawiała zaś, że rywale byli przez niego notorycznie ośmieszani.
Wysoka dyspozycja Quintany w końcu musiała poskutkować wyjazdem z Polski. We wrześniu 2014 roku, czyli zaraz po rozpoczęciu sezonu Ekstraklasy, do Jagiellonii wpłynęła oferta z Al-Ahli. Gwiazdor białostockiego klubu przeniósł się do Saudi Pro League, jednak tam zanotował tylko sześć meczów.
Rok po transferze do Al-Ahli nadeszła kolejna zmiana. Hiszpan trafił do Karabachu i to właśnie tam jego kariera ruszyła na dobre. W azerskim klubie spędził łącznie pięć lat. W każdym kolejnym sezonie sięgał po tytuł mistrza kraju, do czego w rozgrywkach 2015/16 dołożył również miano króla strzelców.
Quintana rozegrał w barwach Karabachu aż 149 spotkań, zdobył w nich 42 bramki oraz zanotował 23 asysty. Wśród nich znalazły się cztery mecze w Lidze Mistrzów przeciwko Atletico Madryt czy Chelsea.
Na początku 2020 roku Hiszpan zamienił Azerbejdżan na Chiny, lecz o tej przygodzie wolałby jak najszybciej zapomnieć. Sezon później znów musiał szukać nowego klubu. Wówczas chęć współpracy wyraziła Jagiellonia. Z perspektywy kibiców spełnił się ich sen. Na powrót Hiszpana czekali latami.
Szybko okazało się jednak, że Quintana, który czarował przed laty, nie jest już tym samym piłkarzem, co kiedyś. Do stolicy Podlasia trafił z nadwagą i problemami zdrowotnymi. Długo nie mógł wejść na pożądany poziom. W efekcie rozegrał zaledwie trzy mecze, po czym przedwcześnie rozwiązał umowę.
Kontuzje, które po powrocie do Polski nie przestawały opuszczać Quintany, sprawiły, że w połowie 2023 roku podjął decyzję o zakończeniu kariery. Obecnie przebywa na zasłużonej emeryturze.
***
Tekst powstał w ramach cyklu "Polska Piłka", w którym wspominamy m.in. piłkarzy biegających niegdyś po polskich boiskach, pamiętne mecze przedstawicieli Ekstraklasy w Europie, a także nieco zapomniane już kluby z naszego kraju.
Redakcja meczyki.pl
Piotr Sidorowicz Dzisiaj · 11:00
Źródło: własne

Przeczytaj również