Jagiellonia Białystok. Ireneusz Mamrot wdał się w sprzeczkę z dziennikarzem: Pan mnie nie słucha

Jagiellonia Białystok uległa Śląskowi Wrocław 0:2. Podczas pomeczowej konferencji prasowej doszło do wymiany zdań pomiędzy trenerem Ireneuszem Mamrotem a jednym z dziennikarzy.
- Gratulacje dla gospodarzy za zwycięstwo. Jeśli chodzi o nas, to ważnym momentem był początek spotkania, gdy mieliśmy dobrą sytuację na objęcie prowadzenia, a minutę później już przegrywaliśmy - powiedział opiekun Jagiellonii.
- To był trudny moment, ale ten początek, nawet po bramce na 0:1, był niezły w naszym wykonaniu. Mieliśmy swoje sytuacje na 1:1, a po golu na 0:2 już notowaliśmy bardzo dużo strat, po których Śląsk stwarzał sobie kolejne okazje. Dawaliśmy się łatwo kontrować i z przebiegu gry zwycięstwo Śląska jest zasłużone - ocenił Mamrot.
- Sami widzieliśmy z ławki, że po bramce na 0:2 przeżywaliśmy trudny moment i ciężko było zareagować. Próbowaliśmy przywoływać zawodników do linii i przekazywać im pewne informacje, ale było widać, że ten moment po drugiej straconej bramce był dla nich bardzo ciężki. Z boku łatwo jest wyciągać takie wnioski, ale na drugą połowę zawodnicy wyszli z zupełnie innym nastawieniem. Śląsk był jednak bardzo dobrze zorganizowany, cofnął się i czekał na swoje szanse, w efekcie czego stwarzał sobie sytuacje. Przegraliśmy zasłużenie - podsumował.
Trener Jagiellonii Białystok pod koniec konferencji prasowej wdał się jeszcze w sprzeczkę z dziennikarzem "Radia Białystok", Jackiem Kułakowski, który zarzucił piłkarzom brak wiary i zaangażowania, stwierdził, że nie dało się oglądać gry zespołu i zastanawiał się, dlaczego grali dobrze tylko przez pięć minut drugiej połowy. Ostro na te słowa zareagował Ireneusz Mamrot.
- Niech pan sobie sam udzieli odpowiedzi, skoro i tak pan mnie nie słucha - odparł krótko.