Jagiellonia Białystok. Ireneusz Mamrot: Kilka rzeczy w swojej grze musi jeszcze poprawić
- Akurat mówiliśmy sobie na odprawie, że tym razem będzie nam zależało również na wyniku. Na pewno pierwsza połowa była lepsza w naszym wykonaniu, choć bardziej klarowne sytuacje mieliśmy już po przerwie, gdy trzy stuprocentowe okazje miał Patryk Klimala i jedną z nich wykorzystał – mówił po wygranej ze Slovanem Liberec (3:1) Ireneusz Mamrot.
- Szkoda zwłaszcza tej drugiej sytuacji Patryka, bo mogliśmy uspokoić mecz dużo wcześniej, a była ona wyśmienita. Patryk musi takie okazje wykorzystywać, a przede wszystkim musi podejmować lepsze decyzje, jeśli chodzi o strzał. Naszym mankamentem w drugiej połowie była obrona przy stałych fragmentach gry, po których przeciwnik stworzył sobie dwie – trzy bardzo dobre sytuacje. Widać było, że po zmianach to krycie nieco gorzej funkcjonowało. W pierwszej części z tej organizacji gry można było być zadowolonym, bo nie przypominam sobie żadnej dogodnej okazji przeciwnika przed przerwą. Wybiegaliśmy ten sparing i to zwycięstwo na pewno cieszy – analizował szkoleniowiec.
Minusem niedzielnego sparingu są z pewnością dla Jagiellonii urazy. - Martwi mnie troszkę kontuzja Jesusa Imaza, który wszedł na boisko po zmianie stron i widać było, że dobrze wyglądał. Zaczął dochodzić do formy i teraz zobaczymy, na ile poważny jest to uraz. Mam nadzieję, że jego przerwa nie potrwa dłużej niż kilka dni, bo bardzo na niego liczymy. W przypadku Bartka Kwietnia jest to stłuczenie. Nikt się nie oszczędzał, to normalne. Szkoda, że zbyt długo nie pograł, ale wierzę, że również szybko wróci do gry. Z dobrej strony za to pokazał się Szymon Łapiński, który miał kilka dobrych zagrań. Oczywiście, kilka rzeczy w swojej grze musi jeszcze poprawić, ale myślę, że to był dobry mecz w jego wykonaniu – zakończył trener Mamrot.