Jagiellonia Białystok. Bartosz Kwiecień: Zdajemy sobie sprawę, jaka krytyka spadła ostatnio na cały zespół

- Gdybyśmy wygrali z Górnikiem i Śląskiem po słabej grze, nikt by nie miał do nas pretensji. Dzisiaj liczyło się tylko przejście do kolejnej rundy, a wiemy, jak się gra w pucharze. Trzeba być ostrożnym – mówił po wygranej w Opolu Bartosz Kwiecień.
- Chcieliśmy wygrać dla trenera i całego sztabu szkoleniowego, bo zdajemy sobie sprawę, jaka krytyka spadła ostatnio na cały zespół, a wówczas trener i sztab obrywają najbardziej. Zrobiliśmy to i wierzymy, że teraz nasza pewność siebie urośnie i w kolejnych meczach będzie jeszcze lepiej – dodawał pomocnik Jagiellonii.
- Graliśmy całkiem dobrze i większego zagrożenia pod naszą bramką nie było. W pierwszej połowie Odra miała może dwie sytuacje, a w końcówce meczu stałe fragmenty gry. Przed przerwą mieliśmy problem, po tym jak nie zbieraliśmy drugich piłek, ale w drugiej części gry skorygowaliśmy to. Taras i Arvi zawężali pole gry, dzięki czemu Taras miał pomoc w środku pola i z tych drugich piłek stwarzaliśmy sobie naprawdę groźne okazje. Brakowało trochę dokładności, ale dziś liczyło się tylko i wyłącznie zwycięstwo. Nikt nie będzie pamiętał, czy w tym meczu mieliśmy dużo strat i jak graliśmy, tylko liczy się wygrana. Kibice przejechali tyle kilometrów i na pewno też się cieszą, że przeszliśmy do kolejnej rundy i jesteśmy w czwórce najlepszych zespołów Pucharu Polski. Walczymy o mecz na Narodowym – zapowiadał „Kwiato”.
Do bramki Jagiellonii we wtorek wrócił Marian Kelemen, który zachował w Opolu czyste konto. - Mamy dwóch bramkarzy na wysokim poziomie i to na pewno jest dobre. Zarówno dla drużyny, jak i dla nich samych. Tego się wymaga od obrońców i bramkarzy, żeby bronili. Marian przyzwyczaił nas do dobrych interwencji i nie jest to nic nadzwyczajnego – przyznawał 24-letni zawodnik.
W drugiej połowie wtorkowego spotkania ofiarą po jednym z wejść Bartka była… boiskowa chorągiewka. - Chciałem po prostu dogonić piłkę. Skasowałem jednak chorągiewkę, ale nic nikomu się nie stało. Chorągiewka jest cała, wygraliśmy 2:0 i jedziemy do domu. Teraz mamy ważny mecz z Koroną i musimy go wygrać – zakończył Bartosz Kwiecień.