Jacek Magiera wskazał winnego porażki Śląska Wrocław. "Grał wolno, notował sporo strat"

Śląsk Wrocław przegrał na rozpoczęcie rundy wiosennej z Lechią Gdańsk 0:2. - Jest złość - mówił po meczu Jacek Magiera.
Śląsk poniósł czwartą porażkę z rzędu. Zdaniem Magiery zadecydowała o tym postawa jego piłkarzy w środku pola.
- Lechia była lepsza w rozegraniu w środkowej strefie boiska. Najistotniejsze po ich stronie było to, że wygrywali pojedynki, to kluczowe w Ekstraklasie. Wygrali zasłużenie. Mieliśmy dwie-trzy swoje sytuacje, po których mogliśmy wrócić po meczu. Akcja Jastrzemsbkiego, czy uderzenie Caye w słupek - gol pozwoliłby wrócić do spotkania pod wpływem impulsu, którego potrzebowaliśmy. Nawiązalibyśmy walkę, która mogłaby dać punkt - stwierdził Magiera.
Trener Śląska za jednego z winnych porażki uznał Szymona Lewkota. Miał do niego konkretne uwagi.
- Lewkot grał zbyt wolno, notował sporo strat. Miał bardzo konkretnych przeciwników. Gajos i Kubicki to doświadczeni zawodnicy, grający ostro i zdecydowanie, szybko myślący i bezpardonowi. Lechia wygrała środek pola z naszymi zawodnikami. Szymon rozkręcał się, żółta kartka nie wpłynęła na niego źle jeśli chodzi o myślenie i granie do przodu. Był zamieszany w drugą bramkę, ale nie widziałem dokładnie tej sytuacji, nie wiem, kto tam faulował. Zagrał pierwszy mecz od dawna w środku pola, będzie rywalizował na tej pozycji. Widzimy go w tym miejscu walczącego o skład. Zastąpił go Krzysztof Mączyński, który rywalizuje z nim o miejsce, ale nie trenował przez wiele dni podczas obozu przygotowawczego - komentował Magiera.
- Nikt nie lubi przegrywać - jest złość, zdenerwowanie, można powiedzieć, że irytacja. Wiedzieliśmy, że w Gdańsku nie będzie łatwo, ale żadne z czternastu pozostałych spotkań nie będzie łatwe. Każdy mecz to bitwa, walka i zawodnicy muszą mieć tego świadomość - podsumował trener wrocławian.
Na razie Śląsk zajmuje dziesiąte miejsce w tabeli. W następnej kolejce zagra na wyjeździe z Górnikiem Łęczna.