Jacek Magiera spokojny po wygranej Śląska Wrocław. "Nie czuję ani wielkiej radości, ani niedosytu"

Śląsk Wrocław w czwartkowy wieczór wygrał 2:1 z Hapoelem Beer Szewa w pierwszym meczu 3. rundy eliminacji do Ligi Konferencji. Trener polskiej drużyny, Jacek Magiera, pozostaje jednak ostrożny przed rewanżem.
Czwarta drużyna poprzedniego sezonu w PKO Ekstraklasie na razie nie zaznała jeszcze goryczy porażki w obecnych rozgrywkach. Szkoleniowiec Śląska podkreślał, że wygrana jego drużyny z Hapoelem Beer Szewa mogła być wyższa. Ogółem jest jednak zadowolony z podopiecznych.
- Połowa dwumeczu za nami. Wygraliśmy i z tego na pewno się cieszymy. W Izraelu gramy o awans do czwartej rundy. Co do pozycji w składzie - od początku spotkania Petr Schwarz był na pozycji numer 10, a Rafał Makowski nieco niżej, w środku pola. Chcieliśmy, by obaj wymieniali się, ustawiali wysoko, byśmy odbierali piłkę na połowie rywala. Żeby każdy zawodnik zamykał środek, odbierał piłkę i byśmy stwarzali sytuacje - przyznał Magiera na konferencji prasowej, cytowany przez oficjalną stronę Śląska.
- Pierwsze dwadzieścia kilka minut w naszym wykonaniu było bardzo dobre, potwierdzone strzelonym golem. Bramka dla Hapoelu nie wybiła nas z rytmu, mieliśmy nadal kontrolę. Po dobrej kontrze Pich był sfaulowany i wykorzystaliśmy jedenastkę. Dopiero połowa dwumeczu za nami, jest materiał do analizy. Teraz ważna regeneracja, w niedzielę mecz z Lechią Gdańsk, we wtorek badania i w środę lecimy do Tel Awiwu - ocenił.
- Chciałbym, żeby Śląsk strzelił dziś trzy, a najlepiej cztery gole, ale tego nie zrobiliśmy. Chcemy grać i zdobywać jak najwięcej bramek. Najbardziej żałuję sytuacji z drugiej części gry, Patryka Janasika. Miał huknąć z woleja, a chyba szukał podania. W takiej sytuacji nie ma prawa mieć wątpliwości, bo znakomicie dograł Garcia, ale zabrakło pazerności na gola. Taka decyzja nie wynikała ze zmęczenia, choć później, w 86-87 minucie, Patryk zerkał na zegar. Mówiłem mu, by nie patrzył na czas, tylko byśmy grali o trzecią bramkę - dodał.
- Chciałbym, żeby Śląsk strzelił dziś trzy, a najlepiej cztery gole, ale tego nie zrobiliśmy. Chcemy grać i zdobywać jak najwięcej bramek. Najbardziej żałuję sytuacji z drugiej części gry, Patryka Janasika. Miał huknąć z woleja, a chyba szukał podania. W takiej sytuacji nie ma prawa mieć wątpliwości, bo znakomicie dograł Garcia, ale zabrakło pazerności na gola. Taka decyzja nie wynikała ze zmęczenia, choć później, w 86-87 minucie, Patryk zerkał na zegar. Mówiłem mu, by nie patrzył na czas, tylko byśmy grali o trzecią bramkę - dodał.
- Jestem zadowolony z zespołu w defensywie. To nie tylko Lewkot, Golla i Tamas, ale każdy w drużynie ma na to wpływ. Na tym to polega. Pracujemy, by każda formacja była monolitem. Nie robiłem zmian, by drużyna miała większą odpowiedzialność za wynik. Czasami jedna zmiana powoduje chwile zawahania. Nie po to piłkarze pracowali w okresie przygotowawczym, by teraz nie być gotowym na grę na 90 minut - powiedział.
- Nie czuję ani wielkiej radości, ani niedosytu po tym spotkaniu. To dla nas normalna, piłkarska sytuacja. Dwumecze wygrywa się w dwóch spotkaniach, nie w jednym. Jedziemy do Izraela z małą zaliczką. Nie myślę o dogrywce lub grze na remis, który dałby nam awans. W tej chwili myślimy tylko o Lechii, a nie o tym, jak zagramy za tydzień w Izraelu - zakończył.
- Nie czuję ani wielkiej radości, ani niedosytu po tym spotkaniu. To dla nas normalna, piłkarska sytuacja. Dwumecze wygrywa się w dwóch spotkaniach, nie w jednym. Jedziemy do Izraela z małą zaliczką. Nie myślę o dogrywce lub grze na remis, który dałby nam awans. W tej chwili myślimy tylko o Lechii, a nie o tym, jak zagramy za tydzień w Izraelu - zakończył.