Ivi Lopez zaskoczył Pogoń w Pucharze Polski. Raków lepszy w hicie, błąd bramkarza pogrążył "Portowców" [WIDEO]
Raków Częstochowa jest ostatnio nie do zatrzymania na krajowym podwórku. W środę podopieczni Marka Papszuna wygrali trudny mecz w Fortuna Pucharze Polski. W Szczecinie pokonali Pogoń 1:0, a z rzutu wolnego do siatki trafił Ivi Lopez.
Spotkanie Pogoni z Rakowem uważane było za hit 1/8 finału Fortuna Pucharu Polski. Ostatnio oba zespoły były jednak w zupełnie odmiennych nastrojach. "Portowcy" przegrali bowiem w weekend u siebie 1:4 z Górnikiem Zabrze, a wicemistrzowie Polski rozbili aż 7:1 Wisłę Płock.
Niewiele brakowało, aby goście w Szczecinie bardzo szybko objęli prowadzenie. Już w 5. minucie zupełnie niepilnowany po prawej stronie boiska był Sorescu, dograł do będącego w "szesnastce" Piaseckiego, lecz ten spudłował z kilku metrów.
Na odpowiedź Pogoni trzeba było poczekać, bo "Portowcy" dali zdominować się na początku spotkania. W 20. minucie szczecinianie domagali się rzutu karnego po wślizgu Svarnasa, dopatrując się zagrania ręką, ale arbiter był niewzruszony. W pierwszej połowie nie doczekaliśmy się goli. Klebaniuk i Trelowski byli w niemal bezrobotni. Ten pierwszy musiał wykazać się tylko w doliczonym czasie. Dwukrotnie było groźnie, lecz golkiper Pogoni radził sobie ze strzałami Iviego i Koczergina.
Na początku drugiej części spotkania na murawie wreszcie zaczęło dziać się nieco więcej. Ivi Lopez zatańczył z piłką w polu karnym, a w ostatniej chwili zablokował go Zech. Po drugiej stronie boiska mocny, ale minimalnie niecelny strzał oddał Michał Kucharczyk.
W 66. minucie Pogoń mogła, a nawet powinna wyjść na prowadzenie. Sam na sam z Trelowskim znalazł się Kucharczyk, bramkarz Rakowa daleko wyszedł, gracz Pogoni w idealnej sytuacji uderzył jednak obok słupka.
Po chwili to Raków zadał decydujący cios. Z rzutu wolnego Klebaniuka zaskoczył Ivi Lopez. Piłka po strzale Hiszpana skozłowała przed bramkarzem i wylądowała w siatce, a goście wyszli na upragnione prowadzenie.
Niesiona głośnym dopingiem Pogoń starała się jeszcze wyrównać, z ostrego kąta szczęścia próbował choćby Kamil Grosicki, kąśliwie z wolnego dośrodkowywał Biczachczjan, w doliczonym czasie w pole karne Rakowa pobiegł nawet Klebaniuk, lecz wynik już się nie zmienił. To Raków wygrał 1:0, zachowując szanse na trzecie trofeum z rzędu.