"Jest zagrożenie katastrofą". Prezes Stadionu Narodowego zabrał głos na temat poważnej usterki
Reprezentacja Polski nie zagra z Chile na Stadionie Narodowym. Włodzimierz Dola, prezes obiektu, w rozmowie z portalem "Interia" przekazał informacje na temat powodów takiej decyzji.
16 listopada biało-czerwoni rozegrają ostatni mecz towarzyski przed mistrzostwami świata. Rywalami podopiecznych Czesława Michniewicza będą Chilijczycy.
Pierwotnie mecz miał zostać rozegrany na Stadionie Narodowym. W trakcie inspekcji wykryto jednak poważną usterkę, która uniemożliwia zorganizowanie tego wydarzenia.
- Podczas rutynowej kontroli konstrukcji stalowej, która wykonywana jest raz do roku, okazało się, że na elemencie dachu ruchomego jest pęknięcie. Kiedy otrzymałem taką informację, natychmiast zarządziłem przybycie do Warszawy przedstawicieli projektanta stadionu, firmy SBP ze Stuttgartu i wykonawcy, Mostostalu oraz włoskiej firmy Cimolai. Przez cały czwartek przeprowadzali różne badania i konsultacje, aby dokładnie zbadać problem - ujawnił Włodzimierz Dola w rozmowie z Sebastianem Staszewskim z portalu "Interia".
- Ostatecznie o godzinie 23 wysłali nam informacje, że jest zagrożenie bezpieczeństwa i należałoby zamknąć stadion. Zgodnie z tą rekomendacją podjąłem decyzję, że zamykamy obiekt i mecz z Chile się na nim nie odbędzie. Jest zagrożenie katastrofą i niestety mogłoby tak być. W tym momencie monitorujemy jednak sytuację. Przy pęknięciu zainstalowaliśmy kamery i urządzenia monitorujące różnego rodzaju parametry - dodał prezes Stadionu Narodowego.
PZPN wydał już oficjalny komunikat na temat tego, że mecz z Chile nie odbędzie się na Stadionie Narodowym. Na razie nie poinformowano, który obiekt posłuży w ramach zastępstwa.
Spotkanie z Chile powinno się odbyć w najbliższą środę o godzinie 18:00. Dzień później planowany jest wylot reprezentacji Polski do Kataru.