Impas w rozmowach Bayernu z Davidem Alabą. Austriak może odejść za darmo

Umowa Alaby z Bayernem obowiązuje tylko do połowy przyszłego roku. Póki co negocjacje w sprawie jej przedłużenia utknęły w martwym punkcie. Z pewnością nie pomógł w nich Uli Hoeness, honorowy prezydent Bayernu, który wypalił, że Pini Zahavi, czyli agent Alaby, to "chciwa pirania".

Portal Sport1.de przekonuje, że teraz obóz reprezentanta Austrii czeka na ruch Bayernu. Piłkarzowi podobnie chodzi tylko o pieniądze, ale też o uznanie. 27-latek uważa, że powinien zostać odpowiednio doceniony za swój wkład w sukcesy monachijskiego giganta.

Bayern proponował Alabie stałe zarobki na poziomie 11 mln euro oraz premie o łącznej wartości 6 mln euro. Piłkarz nie chce przystać na takie warunki. W swoim mniemaniu zasługuje na wyższą kwotę podstawową. Negocjacje komplikują też wymagania Zahaviego, który domaga się wysokiej prowizji.

Bayern musi się spieszyć, bo już od początku przyszłego roku Alaba będzie mógł związać się z nowym pracodawcą, do którego latem przejdzie na zasadzie wolnego transferu. Chętnych nie brakuje - sytuację piłkarza mają obserwować Real, Barcelona i Chelsea.

- Przynajmniej jedna strona będzie musiała się ugiąć, by trudne negocjacje zakończyły się happy endem - komentuje Sport1.de.

Alaba trafił do Bayernu latem 2011 roku. Do tej pory w jego barwach zagrał 389 razy. Strzelił dla niego 31 goli i zanotował 49 asyst.