Idzie nowa fala dyrektorów sportowych w Polsce. Ciekawe postaci na trzecim kursie PZPN-u
Twarzami projektów w polskiej piłce są najczęściej trenerzy, ale kibic każdej drużyny ma świadomość jak nazywa się dyrektor sportowy jego klubu. Wielu też regularnie wylicza ich sukcesy i błędy. A to poletko staje się jeszcze ciekawsze, ponieważ rynek się powiększa. Dopiero co ruszyła trzecia edycja kursu na dyrektora sportowego.
Pieczę nad całym projektem ma dyrektor Szkoły Trenerów PZPN Paweł Grycmann, ale o kursantów dba oczywiście dedykowana osoba. Koordynatorem trzeciej edycji został Radosław Mozyrko z Legii Warszawa, który w klubie pełni rolę dyrektora skautingu, będący absolwentem kursu na dyrektora sportowego PZPN. Koordynator zmienia się co edycję.
Jak można było dostać się na kurs? Istotne było posiadanie minimum dwuletniego doświadczenia w pionie sportowo-organizacyjnym klubu (minimum na czwartym poziomie rozgrywek drużyn męskich lub minimum na drugim poziomie rozgrywek żeńskich - jak precyzuje PZPN), ale nie była to konieczność, bo dla organizatorów szczególnie ważna była rozmowa klasyfikacyjna.
Liczba miejsc była oczywiście ograniczona, konkretnie do 24 osób, a chętnych znalazło się kilka razy więcej. Osoby, które dostały się na kurs musiały zapłacić 15 tysięcy złotych wpisowego. W zamian za to mają oczywiście zorganizowane zjazdy i zajęcia w polskich i zagranicznych klubach.
W trzeciej edycji kursu na dyrektora sportowego uczestniczą ciekawe, znane twarze. Jest kilku byłych zawodników jak byli reprezentanci Polski - Adrian Mierzejewski, Kamil Wilczek czy Maciej Makuszewski pracujący już w roli grającego dyrektora w Wigrach Suwałki. Na kurs dostał się też dyrektor sportowy mistrza Cypru z sezonu 2022/23 Arisu Limassol, czyli dobrze znany z polskich boisk Daniel Sikorski. Podobnie jak dyrektorzy sportowi Ruchu Chorzów i Górnika Łęczna: Tomasz Foszmańczyk i Leandro Messias dos Santos.
W grupie są też czynni dyrektorzy sportowi tacy jak Paweł Tomczyk (Korona Kielce), Leszek Bartnicki (Odra Opole) czy Grzegorz Kurdziel (Zagłębie Sosnowiec). Postacią znaną w polskiej piłce, która postanowiła poszerzyć swoją wiedzę i przeszła casting rekrutacyjny jest Marek Szkolnikowski. Były szef TVP Sport nigdy nie ukrywał, że chce się rozwijać i w przyszłości spróbować swoich sił w pracy jeszcze bliżej murawy, w klubie piłkarskim.
Na kurs zakwalifikowali się też pracownicy wielu klubów pełniący na ten moment inne role niż dyrektor sportowy: Marcin Wróbel (dyrektor sportowy akademii Lecha Poznań), Grzegorz Mańkowski szefujący w dziale skautingu Jagiellonii Białystok, Maciej Szymański - wiceprezes do spraw sportu w Widzewie Łódź czy jego klubowy kolega Wojciech Śmiech (dyrektor skautingu pierwszego zespołu), Jarosław Gambal (dyrektor działu skautingu Cracovii), Dominik Jarosz, który jest managerem działu skautingu ŁKS-u czy też Igor Biedrzycki, szef skautingu Polonii Warszawa.
Paweł Grycmann już dwa lata temu w wywiadzie dla oficjalnych kanałów PZPN tłumaczył, jakie są główne założenia kursu na dyrektora sportowego: - Dyrektor sportowy musi mieć realny wpływ na to, co dzieje się w klubie i potrafić się komunikować. Do tego niezbędne są kompetencje „miękkie”. Jak rozmawiać, jak prowadzić negocjacje – to podstawa. Będziemy wspierali się wiedzą specjalistów w tych dziedzinach. Pragniemy również pokazać, w jaki sposób dyrektor sportowy może w swojej pracy wykorzystywać najnowsze technologie. Skauting to często liczby i statystyki, ale trzeba wiedzieć, jak je czytać, bo mogą być mylne.
Mówi się o tym, że w niedalekiej przyszłości ukończenie kursu na dyrektora sportowego będzie obowiązkiem, by pełnić taką funkcję w klubach ze szczebla centralnego w Polsce. Ma to zmotywować do szkolenia się i zaliczenia kursu organizowanego przez Polski Związek Piłki Nożnej. Nowa fala polskiej myśli szkoleniowej jest już zauważalna w wielu klubach Ekstraklasy czy pierwszej i drugiej ligi, a za moment możemy zauważyć taką tendencję także w gabinetach dyrektorskich.
We wspomnianym wywiadzie dyrektor Szkoły Trenerów PZPN mówił też o tym, jakie wzorce będą szczególnie omawiane na kursach oraz jacy prelegenci będą się na nich pojawiać: - Warto podkreślić, że będziemy szukać specjalistów, którzy w swojej dotychczasowej pracy zawodowej pracowali w środowisku zbliżonym do polskich warunków organizacyjno-finansowych. Nie zamierzamy więc sięgać – przykładowo – do FC Barcelony, bo nie będziemy w stanie w Polsce odtworzyć realiów i specyfiki pracy w tym klubie. To dwie zupełnie różne kwestie. Poszukamy raczej takich klubów, które – mimo niezbyt rozbudowanych budżetów – potrafiły zagościć na europejskiej arenie na dłużej.
Rynek dyrektorów sportowych w polskiej piłce już istnieje, ale właśnie teraz jego rozwój nabiera rozpędu i tak jak funkcjonuje karuzela trenerska, tak z czasem pojawi się wielu bardzo ciekawych kandydatów na dyrektorów w klubach. Jeśli zastanawiacie się, kto w przyszłości będzie dowodził pionem sportowym w waszym klubie, jest spora szansa, że będzie to któreś z wyżej wymienionych nazwisk.