Federico Valverde przyznał się do uderzenia rywala. Pomocnik Realu Madryt może mieć gigantyczne problemy
Nie milkną echa dotyczące konfliktu Federico Valverde i Alexa Baeni. "El Chiringuito" poinformowało, że Urugwajczyk przyznał się na policji do uderzenia zawodnika Villarrealu.
Po zakończeniu meczu między Realem Madryt i Villarrealem doszło do scysji z udziałem Federico Valverde oraz Alexa Baeni. Zawodnik "Królewskich" postanowił wziąć odwet za wulgarne słowa wypowiedziane przez piłkarza "Żółtej Łodzi Podwodnej".
W trakcie ostatniego spotkania między graczami dochodziło do przepychanek, ale pewna granica została przekroczona, wcześniej, bo w styczniu, gdy Hiszpan zaczął obrażać rodzinę Urugwajczyka. Valverde odwet wziął po kilku miesiącach - w minioną sobotę poczekał na rywala na parkingu, a następnie uderzył go w twarz.
Sprawa szybko trafiła na policję, gdzie wezwano obu piłkarzy. "El Chiringuito" poinformowało, że Baena potwierdził swoją wersję zdarzeń, natomiast pomocnik Realu przyznał się, że zaatakował Hiszpana.
Wobec tego Valverde musi liczyć się z bardzo poważnymi konsekwencjami. Jeśli służby zgłoszą sprawę do Komisji ds. Przeciwdziałania Przemocy, Urugwajczyk będzie zawieszony nawet na 12 spotkań. Za swój czyn odpowie również pod względem karnym.
Sprawę z powagi sytuacji zdaje sobie Jose Maria Gimenez, czyli reprezentacyjny kolega Valverde. W krótkiej rozmowie z "El Chiringuito" w dosadnych słowach skomentował on głośną aferę.
- Rozmawiałem z Fede. Ma prze***ane - rzucił obrońca Atletico Madryt.