FC Barcelona. Od teraz tylko futbol. Robert Lewandowski dziś wita się z Camp Nou. Wyśle sygnał kibicom?
FC Barcelona rozegra dziś mecz o Puchar Gampera. Rywalem meksykański Pumas UNAM. Robert Lewandowski po raz pierwszy zagra na Camp Nou w tradycyjnym, uroczystym otwarciu sezonu. Polak stawia dziś kropkę na długim przywitaniu z "Dumą Katalonii" i od teraz skupia się na grze w nowym klubie. Chce zacząć przemawiać na boisku.
Po odbyciu wszystkich aktywności związanych z piątkową prezentacją Lewandowski był już wyraźnie zmęczony. Szczęśliwy, ale zmęczony. Wstał po szóstej, pojechał na trening, a potem już pełne szaleństwo związane z uroczystym przywitaniem go w stolicy Katalonii. Podjęcie go i rodziny w loży prezydenckiej, zajście na murawę, żonglerka i medialny maraton.
Ostatnie tygodnie - a jeśli spojrzeć na jego aktywny udział w sadze transferowej, to nawet miesiące - dały mu porządnie w kość. Komu by nie dały. Mnóstwo podróży, aktywności wizerunkowych, pożegnań i przywitań. Jeszcze przeprowadzka, czyli zmiana życia o 180 stopni. A w tym wszystkim mecze i przygotowania do nowego sezonu. Oczywiście sam się zapisał do tej zabawy i dobrze to zniósł, a gdy opadnie największy zgiełk, zostaną czyste szczęście i wspaniałe wspomnienia. Choćby zdjęcia z rodziną na murawie Camp Nou.
Trzy spotkania rozegrane za oceanem bez gola nie są problemem, bo jak sam mówi - sparingi to jednostka treningowa. - W tym okresie skupiam się na intensywności - powtarza. Puchar Gampera jeszcze wpisze się do kategorii przygotowań, bo to bardziej festyn dla kibiców i turystów, którzy akurat przebywają w mieście i chcą wchłonąć atmosferę Barcelony, niż mecz, z którego będą kogokolwiek rozliczać.
Prawdziwe granie zacznie się za tydzień przeciwko Rayo Vallecano. Ale już teraz Lewandowski domyka sprawy związane z czymkolwiek innym niż futbol i skupia się na robocie. Dlatego kto wie, czy już dziś, z właściwym numerem na plecach - dziewiątką, z którą w Barcelonie pierwszy grał właśnie Joan Gamper - odpowiednio nie przedstawi się w swoim nowym domu. Podczas Trofeum potrafili bowiem błyszczeć najwięksi klubu - choćby Leo Messi.
O ciężarze dziewiątki przypomina Lewandowskiemu szafka w klubowej szatni, na której ma wypisanych największych noszących ten numer - Gamper, Johan Cruyff czy Luis Suarez. Z jednej strony to tylko liczba, ale akurat RL9 doskonale wie, że nie do końca. Jest z nią połączona odpowiedzialność boiskowa i marketingowa. Lewandowski jest liderem nowego projektu. Dopiero ten sezon na dobre kończy żałobę po odejściu Leo Messiego i otwiera nowy rozdział.
Byłoby świetnie, gdyby Polak już dziś wysłał sygnał, że jest gotowy na rolę lidera i dźwignięcie wielkiego wyzwania. Coś, co w pierwszej kolejności zaprowadziło go do Barcelony.