FC Barcelona. Kuriozalny artykuł w El Pais. Hiszpańska gazeta dyskredytuje Roberta Lewandowskiego
Zadziwiający tekst w dzienniku "El Pais". Diego Torres, publicysta tej gazety, dyskredytuje Roberta Lewandowskiego. Jego zdaniem Barcelona zapłaci za Polaka więcej niż się powszechnie uważa.
Lewandowski odszedł z Bayernu po ośmiu latach. Barcelona potwierdziła transfer kapitana reprezentacji Polski.
Torres twierdzi, że w Monachium nie płaczą po Polaku. Co więcej, władze klubu miały świadomie doprowadzić do jego odejścia.
- Zarząd Bayernu świętował transfer Lewandowskiego tak, jak świętuje się niespodziewany biznes. Według źródeł bliskich sztabowi szkoleniowemu i zarządowi, po odpadnięciu z Ligi Mistrzów z Villarrealem klub zdecydował się puścić piłkarza, jeśli ten nie zgodzi się na przedłużenie kontraktu - pisze dziennikarz.
- Jeśli z Barcelony nieoficjalnie wiadomo, że transfer będzie kosztował 50 mln euro, to z Bayernu anonimowo płyną zapewnienia, że całość kosztowała 60 mln euro. 45 mln stałych, 5 mln jeśli Barca będzie się kwalifikowała do Ligi Mistrzów i 10 kolejnych jako piłkarz zakończy pierwszy rok kontraktu w Barcelonie - twierdzi Torres.
Według publicysty "El Pais" kataloński klub zataja rzeczywistą cenę Lewandowskiego, bo boi się... mediów. Rewelacji w jego tekście jest więcej.
- W lutym Julian Nagelsmann przeprowadził pierwszy poważny audyt stanu drużyny. Zasugerował zmiany na kluczowych pozycjach. Na czele listy poszkodowanych był Lewandowski. Trener twierdził, że Polak jest piłkarzem należących do gatunku napastników skazanych przez współczesny futbol na wyginięcie w zespołach próbujących zmonopolizować posiadanie piłki - twierdzi Torres.
- Nagelsmann zapewnia swoich współpracowników, że Xavi ma przed sobą kolosalne zadanie. Niemiec uważa, że jego kataloński kolega będzie miał poważny problem z przystosowaniem Lewandowskiego do misternej gry Barcelony - dodaje dziennikarz.
Hiszpan twierdzi wręcz, że tak naprawdę Xavi nie chciał Lewandowskiego. Miał woleć powrót Leo Messiego, pozyskanie Harry'ego Kane'a czy nawet Gabriela Jesusa...