FC Barcelona. Były kadrowicz wspomniał swój wyczyn z meczu z Bayernem. Teraz nie chce, aby pobił go Lewandowsk
Marek Leśniak zabrał głos w sprawie nadchodzącego meczu Bayernu Monachium z FC Barceloną. Były reprezentant Polski z uśmiechem przyznał, że ma nadzieję, iż Robert Lewandowski nie zdobędzie w tym spotkaniu hat-tricka.
Przed laty Marek Leśniak mierzył się z Bayernem Monachium. W latach 1992-95 napastnik grał dla SG Wattenscheid i to właśnie w barwach tego klubu zdobył trzy bramki przeciwko "Die Roten" (1993, 3:3). Co ważne - był to mecz wyjazdowy.
- To był szalony mecz! Bayern prowadził 1:0, potem my, potem znowu Bayern. I w samej końcówce udało mi się wyrównać. Wszystkie gole moje, a dodajmy, że grałem wtedy w SG Wattenscheid, a to nie był ligowy potentat. Natomiast Bayern, jak to Bayern, zawsze był wielki. Zdawałem sobie sprawę, jaki to wyczyn, rozpierała mnie duma. Graliśmy wtedy oczywiście jeszcze na Olympiastadion, ale to sprawa drugorzędna, bo liczyło się, że strzelałem gole w domu Bayernu, a na takiej arenie posyłanie piłki do bramki ma wyjątkowy smak - zdradził w wywiadzie dla "Przeglądu Sportowego".
Do tej pory były reprezentant Polski jest jedynym przedstawicielem "Biało-Czerwonych", który może pochwalić się takim osiągnięciem. Dziś jednak do elitarnego grona pragnie trafić Robert Lewandowski.
FC Barcelona zmierzy się wszak z Bayernem Monachium, a dla kadrowicza Czesława Michniewicza jest to doskonała okazja do zaprezentowania się przed kibicami, którzy oklaskiwali go przed lata. Wspomniany Marek Leśniak ma jednak nadzieję, że Robert Lewandowski wstrzyma się dziś ze swoim strzeleckim szaleństwem.
- Jako Polak trzymam kciuki za Roberta, więc niech jego zespół wygra, a on niech zdobywa bramki. Ale jako piłkarz nie chciałbym, żeby akurat we wtorek w Monachium ustrzelił hat tricka - powiedział w rozmowie z Antonim Bugajskim.
- Przyzwyczaiłem się do tego mojego wyczynu i dobrze mi z nim. Cieszę się nim już od 29 lat i niech jeszcze to trochę potrwa. Robert ma tyle innych rekordów i wyczynów, że na pewno się nie obrazi - podsumował Marek Leśniak.