Gdzie zagrają Polacy na EURO i co z kibicami? "Taki scenariusz jest procedowany przez UEFA" [NASZ NEWS]

Gdzie zagrają Polacy na EURO i co z kibicami? "Taki scenariusz jest procedowany przez UEFA" [NASZ NEWS]
Mircea Moira/Shutterstock
Mimo wielu plotek pojawiających się od tygodni na temat organizacji mistrzostw Europy, turniej najprawdopodobniej odbędzie się bez zmian. - Organizacja EURO jest procedowana zgodnie z planem. Na 98 procent odbędzie się w dwunastu miastach-gospodarzach. Tak, jak planowano od początku - mówi nam Maciej Sawicki, sekretarz generalny PZPN, który zasiada również w komisji UEFA odpowiedzialnej za rozgrywki międzynarodowe. Ostateczna decyzja zostanie podjęta w połowie kwietnia.
EURO 2020 miało być wielkim świętem futbolu z okazji 60. rocznicy powstania UEFA. Michel Platini, ówczesny prezydent federacji, wymyślił, że mistrzostwa Europy odbędą się na całym Starym Kontynencie. Wybrano dwanaście miast-gospodarzy, od Glasgow po Baku, które miały zorganizować turniej w 2020 roku. Wszystko jednak pokrzyżowała pandemia koronawirusa. Turniej tej rangi został przełożony po raz pierwszy w historii.
Dalsza część tekstu pod wideo
Mimo, że do startu imprezy (11 czerwca) pozostają jedynie trzy miesiące, wciąż na sto procent nie wiadomo, w jakiej formule odbędzie się turniej. UEFA nie wydała oficjalnego komunikatu i jak dowiadujemy się z rozmowy z Sawickimim, federacja daje sobie jeszcze miesiąc na ostateczną decyzję. Natomiast nie jest tak, że w tym czasie nic się nie dzieje. Wręcz przeciwnie. Sprawy są po cichu procedowane tak, aby na pierwszy mecz, Turcja-Włochy w Rzymie, wszystko było dopięte na ostatni guzik. Według pierwotnego planu nakreślonego jeszcze w głowie Platiniego.
Mimo to powstaje wiele plotek związanych z kształtem turnieju. Kilka miesięcy temu mówiło się, że w całości może odbyć się w Rosji. Natomiast niedawno premier Wielkiej Brytanii, Boris Johnson, zaprosił UEFA do organizacji EURO w swoim kraju. Nic takiego się jednak nie wydarzy.
- Boris Johnson zgłasza Wielką Brytanię, ale czyni to tylko w mediach. Dlaczego turniej miałby nie odbyć się na takiej samej zasadzie w Polsce, albo w innym kraju? Ale na poważnie, do tego nie dojdzie. Na dziś, na 98 procent, mistrzostwa Europy odbędą się z w dwunastu krajach. Taki scenariusz jest procedowany przez UEFA. Wszystkie procesy, a jest ich mnóstwo, ruszyły i byłyby trudne do zatrzymania. To ogromna praca organizacyjno-logistyczna. Do tego żyjemy w niepewności związanej z pandemią. Niemniej jednak wszystko jest przygotowywane według pierwotnego scenariusza - mówi nam Sawicki, który był gościem podcastu "Na Trybunach" i tam szerzej opowiedział o organizacji turnieju. W podobnym tonie na naszych łamach wypowiadał się kilka dni temu prezes PZPN Zbigniew Boniek.
Głównym problemem, z którym mierzy się UEFA są bilety na mecze, które już zostały rozlosowane wśród kibiców na całym świecie i kwestia wejścia fanów na trybuny. Czy będzie to możliwe na przełomie czerwca i lipca? Sawicki pozostaje optymistą.
- W połowie kwietnia ma być wszystko jasne. Wtedy UEFA będzie miała już deklaracje od polityków, jaka liczba kibiców będzie mogła wejść na poszczególne stadiony. Toczą się rozmowy z poszczególnymi rządami - tłumaczy sekretarz generalny PZPN i członek UEFA National Team Competitions Committee, która odpowiada za rozgrywki reprezentacyjne.
Może więc dojść do scenariusza w którym w różnych krajach na trybunach będzie mogła zasiąść różna liczba kibiców. Na przykład sto procent pojemności w Wielkiej Brytanii, która będzie miała do czerwca wysoki poziom zaszczepień, a jedynie 25 procent w Bilbao, gdzie rozmowy w tej sprawie idą dość opornie. Możliwa jest również opcja, że zagraniczni kibice nie będą mieli możliwości wejścia na mecz, a na stadionie pojawią się jedynie lokalni mieszkańcy. Wszystko po to, aby w trudnych czasach jednak dopuścić widownię do uczestnictwa w meczu.
- Nad tym właśnie zastanawia się UEFA i o tych sprawach rozmawia z politykami. Spektakl bez kibiców jest niepełny. Wszyscy się o tym przekonaliśmy. Jednak priorytetem jest bezpieczeństwo. W każdym kraju jest inna sytuacja związana na przykład z poziomem zaszczepień. Na razie nie wiemy, na co pozwolą poszczególne rządy. To będzie wiadome maksymalnie do połowy kwietnia, aby zdążyć z procesem dystrybucji biletów. To jest w tym momencie największa niepewność, a nie format turnieju. Musimy poczekać. W dzisiejszych czasach trudno coś na sto procent przewidzieć. Miejmy nadzieję, że jeśli się coś zmieni, to tylko w sensie pozytywnym - mówi działacz.
Sawicki przyznaje, że dziś z powodu pandemii łatwiej byłoby zorganizować turniej w jednym kraju, ale przygotowania do EURO w obecnym kształcie są już zbyt zaawansowane i poszczególne państwa poniosły wielomilionowe koszty. Przykład? Węgry wydały na budowę Puskas Areny w Budapeszcie blisko 600 milionów euro. Nikt nie chce zabierać im organizacji EURO, która w takiej formule jest być może jedyną opcją, aby gościć u siebie futbol w najlepszym wydaniu.
To samo tyczy się Dublina czy Bilbao, o których spekulowano, że mogą stracić prawo do organizacji, jeśli politycy nie zgodzą się na wpuszczenie kibiców. Według naszej wiedzy to mało prawdopodobne i reprezentacja Polski zagra w tych miastach.

Przeczytaj również